Opiekunowie od kilku dni okupują Sejm domagając się podwyższenia świadczeń, które otrzymują do wysokości najniższej pensji krajowej. Chcą też, by to, co robią zostało uznane za pracę zawodową. Oczekują natychmiastowych zmian w przepisach. Z protestującymi rozmawiał szef rządu i obiecał podwyżki. Od 1 maja świadczenie dla rodzica opiekującego się niepełnosprawnym dzieckiem wyniesie 1 tys. zł netto, od 1 stycznia 2015 roku kwota ta ma wynieść 1,2 tys. zł, a od 1 stycznia 2016 roku osiągnie wysokość płacy minimalnej, co na rękę oznacza 1,3 tys. zł. Nie jest to pierwsze zobowiązanie rządu w tej sprawie. Dwa lata temu Donald Tusk deklarował, że zmiany w przepisach nastąpią w 2013 roku.
- Jest zrozumiałe, że rodzice, skoro mieli przez wiele lat takie obietnice, to dziś pytają – kiedy? - mówiła w Jedynce była minister pracy Jolanta Fedak. Nie miała też wątpliwości, że dla wielu osób taki protest w Sejmie jest bardzo bolesny. Zastanawiała się także dlaczego rząd będzie czekać z podwyżką. - Jeżeli można podnieść zasiłek do minimalnej pensji za dwa lata, to czemu nie można zrobić tego teraz? - pytała była minister.
Fedak przypuszcza, że wpływ na decyzje może może mieć trudna sytuacja w Europie. Jej zdaniem, nie wiadomo, czy za dwa lata będzie można zwiększać nakłady na politykę społeczną, bo w związku sytuacją na Ukrainie prawdopodobne jest ochłodzenie stosunków gospodarczych z Rosją. - To właśnie może spowodować spadek PKB w Polsce, co pociągnie za sobą brak pieniędzy - wyjaśniła była minister w rozmowie z Kamilą Terpiał-Szubartowicz.
Jej zdaniem, premier może jednak ustąpić pod wpływem protestów opiekunów dzieci jeżeli weźmie sobie do serca ich sytuację i stosunkowo niewielką kwotę jaka jest potrzebna na ten cel. Nie zdecyduje się zaś na to "jeżeli uzna, że będzie to dowód wyjątkowego bohaterstwa" - podsumowała polityk PSL.
Zapraszamy do wysłuchania całej rozmowy
"Z kraju i ze świata" na antenie Jedynki od poniedziałku do piątku w samo południe.
tj