Jak Wojciech Malajkat zapamiętał swój egzamin do szkoły teatralnej? - Marnie pamiętałem tekst. Zresztą do tej pory przychodzi mi z trudem uczenie się na pamięć. Ale wtedy to było wręcz skandaliczne. Teraz mogę się już przyznać. To był bardzo poważny mankament mojego występu. Kiedy nie pamiętałem co jest dalej, rzucałem znaczące spojrzenie w kierunku komisji i ta litościwie podrzucała mi tekst. Tak wspólnie zdaliśmy do szkoły - opowiedział.
Gość audycji "Tramwaj zwany kulturą" przyznał, że gdyby wówczas nie dostał się do szkoły teatralnej byłby nauczycielem. - Udało mi się nim zostać teraz [aktor wykłada w Akademii Teatralnej im. Aleksandra Zelwerowicza w Warszawie]. Moje marzenie się spełniło zatoczywszy duże koło - stwierdził.
Jako członek komisji rekrutacyjnej Malajkat szuka w kandydatach na studia aktorskie osobowości i talentu. - To jest strasznie trudno sprawdzić, a jednocześnie strasznie łatwo. Jest coś takiego, że wchodzi człowiek, czy to dziewczyna, czy chłopak, i jest coś magnetycznego w niej czy w nim. Oczywiście sprawdzamy czy nie ma wad wymowy, budowy, czy ma słuch i poczucie humoru. Ale przede wszystkim czaimy się na osobowości - wytłumaczył.
Zapytany o swoich mistrzów gość Jedynki wymienił Marka Walczewskiego, Ewę Mirowską i Zbigniewa Zapasiewicza. Jednocześnie zaznaczył, że nigdy nie chciał być czyjąś kopią.
Od stycznia 2009 roku Wojciech Malajkat jest dyrektorem naczelnym i artystycznym Teatru Syrena w Warszawie. - To jest moje miejsce od pięciu lat, ponoszę za nie odpowiedzialność, a jestem człowiekiem odpowiedzialnym, który wie, że wybory mogą wiele kosztować - stwierdził. - Chcę, by to miejsce się kojarzyło ze mną, z moimi wyborami artystycznymi, z tym, co rozumiem jako sztukę i teatr - oświadczył.
Z Wojciechem Malajkatem rozmawiała Martyna Podolska. Wysłuchaj całej audycji!
kk, pg
Wojciech Malajkat: zawód aktora polega na człowieczeństwie - Jedynka - polskieradio.pl