Ukraiński kryzys zdominował spotkanie przywódców Niemiec, Francji, Wielkiej Brytanii, USA, Włoch, Kanady i Japonii. Po jego zakończeniu zarówno kanclerz Niemiec, jaki prezydent USA, jasno potępili Rosję za agresję na Ukrainę.
Według politologa, dr Grzegorza Kostrzewy-Zorbasa, "taka jedność jest cenna, ale jest także ograniczona". Gość audycji "Więcej świata” zauważa, że poparcie dla Kijowa zostało w zasadzie okrojone do deklaracji w sprawie nieuznania aneksji Krymu. - Przecież mówiono już to wiele razy. Takie stwierdzenie padło nawet w ONZ, co ma zdecydowanie większą moc niż deklaracje siódemki państw – mówi politolog i dodaje, że wprawdzie wyrażono poparcie polityczne i gospodarcze dla Ukrainy, ale to drugie, "ze zdecydowanie z mniejszym entuzjazmem”.
Kostrzewa-Zorbas zauważa, że w końcowej deklaracji szczytu nie ma ani słowa o tym, do czego Ukraina wzywa, czyli np. pomocy wojskowej. - Utrwalił się konsensus, że Ukraina musi radzić sobie wojskowo sama, co w efekcie oznacza, że nigdy nie poradzi sobie z rosyjską agresją – mówi politolog. Dlaczego kraje G7 zajęły takie stanowisko? Zapraszamy do wysłuchania całej audycji.
Tytuł audycji: Więcej świata
Prowadził: Grzegorz Ślubowski
Gość: dr Grzegorz Kostrzewa-Zorbas (politolog)
Data emisji: 08.06.2015
Godzina emisji: 18.15
iz/tj
Grupa państw G7 daje Ukrainie wsparcie, ale ograniczone - Jedynka - polskieradio.pl