Yul Brynner łącznie na scenie w postać króla Syjamu wcielił się 4625 razy. Jego łysina stała się z czasem jego znakiem firmowym. W następnych latach największą popularność przyniosły mu role w legendarnych westernach "Siedmiu wspaniałych" i "Świat Dzikiego Zachodu". Grał też starożytnych władców, rzezimieszków i wojowników ze Wschodu.
Joseph Hewes/Youtube
Można powiedzieć, że każdy aktor chce być charakterystyczny i rozpoznawalny. Jednak nie każdy chce być aktorem charakterystycznym. Filmoznawca Bartosz Staszczyszyn podkreśla, że aktor charakterystyczny staje się reliktem przeszłości, zwłaszcza w kinie amerykańskim, które kiedyś lubiło szufladkować aktorów i bohaterów według statusów społecznych. - Yul Bryner świetnie sobie z tym radził i potrafił na tym zbudować swoja karierę - zauważa gość Programu 1 Polskiego Radia.
W Polsce takim aktorem charakterystycznym jest Henryk Gołębiewski, który zasłynął jako gwiazda kina dziecięcego, a później wypłynął w filmie "Edi", jako bezdomny. - Wykorzystywał tu swoją zniszczona przez życie twarz- mówi krytyk. Podkreśla, że aktorom charakterystycznym pomaga to, że niosą ze sobą bagaż doświadczeń i sympatię widzów. - Z drugiej strony mamy Mirosława Zbrojewicza, któremu towarzyszy łatka negatywnego bohatera ze światka przestępczego - mówi. Podkreśla, że aktorzy charakterystyczni często są obsadzani po to, żeby wywołać określone skojarzenia u widza.
Nie wszyscy aktorzy charakterystyczni dają sobie z tym radę. Gość Jedynki daje przykład Romana Kłosowskiego, który w świadomości widzów został technikiem Maliniakiem z "Czterdziestolatka", a wcześniej wcielił się w wojaka Szwejka. Był z tego powodu nieszczęśliwy.
kubazet875/Youtube
Bartosz Staszczyszyn zauważa, że w Stanach Zjednoczonych odchodzi się od określania kogoś jako aktora charakterystycznego. Wielu z nich zagrało z sukcesami poważne role, na przykład komicy tacy jak Jim Carrey. W Polsce Krystyna Feldman, która miała osobliwą urodę i umiała ją wykorzystać na ekranie, wcielając się w postać Nikifora. Wskazuje, że granice między tym, jakim typem aktora jest dany człowiek, a jego fizycznością są bardzo cienkie. Brad Pitt czy Marlon Brando są charakterystyczni jako aktorzy, ale nikt nie powiedziałby o nich, że są aktorami charakterystycznymi i nie zostali przypisani do jednego typu ról ze względu na wygląd czy repertuar. Zdaniem filmoznawcy, zamknięcie się aktora w szufladzie z napisem "aktor charakterystyczny" to pułapka.
Posłuchaj całej audycji, w której wspominamy również Ennia Moriconego i recenzujemy filmowe nowości.