Zapomniana kultura Bojków

Data publikacji: 15.11.2020 06:00
Ostatnia aktualizacja: 15.11.2020 06:00
Ten tekst przeczytasz w 2 minuty
Występ chóru ze wsi Zawój na festynie w Cisnej (ok. 1940 r.)
Występ chóru ze wsi Zawój na festynie w Cisnej (ok. 1940 r.) , Autor - Z archiwum rodzinnego Andrija Fila

POSŁUCHAJ

Przypominamy kulturę tradycyjną Bojków (Jedynka/Kiermasz pod kogutkiem)

Śpiewaczka Daria Kosiek zrealizowała projekt "Bojkowskie głosy Bieszczad", w ramach którego nagrano kilka pieśni tradycyjnych z prywatnego archiwum Darii Kosiek i dostępnych źródeł. To dla nas asumpt do rozmowy o folklorze bojkowskim.

Jak opowiada śpiewaczka, w wyniku tragicznego konfliktu polsko-ukraińskiego Bojkowie z Bieszczadów zostali wysiedleni do Związku Radzieckiego oraz na Ziemie Północne i Zachodnie Polski. Po deportowanych zostały jedynie nieliczne ślady ich kultury, głównie materialnej, a wyjeżdżający zabrali ze sobą tradycje, w tym także karpackie pieśni.

- Po 1945 zaczęły się przesiedlenia. Część ludności przesiedlono na teren Związku Radzieckiego, a cześć - na Ziemi Odzyskane. Rozbicie ludności spowodowało zapewne, że mniej mówi się o tej kulturze, bo  wyjeżdżając, ci ludzie zabrali ze sobą swoją kulturę i tradycje - mówiła w audycji Daria Kosiek, której dziadkowie pochodzili z Bojkowszczyzny, z okolic Cisnej w Bieszczadach. - Gdy rozmawiałam z dziadkami, to nie było mowy o Bojkach. Babcia odpowiadała, że przede wszystkim jest Ukrainką. To etnologowie określili konkretne granice i rozróżnienie na bojkowskie, huculskie, łemkowskie. Pamiętam, że babcia, słysząc mnie śpiewającą, powiedziała, że mogłabym łatkać, a łatkanki to określenie typowo bojkowskie.

Daria Kosiek wraz z lirnikiem Maciejem Harną stworzyli muzyczny repertuar oparty na pieśniach bojkowskich, który grają przede wszystkim na lirze korbowej, ale także na np. violi da gamba.


andrzej bieńkowski do felietonu.jpg
Lata 80. XX wieku okiem etnografa

W audycji również opowieść o wsi Dołhobrody nad Bugiem. Prof. Stanisław Baj opowiadał o publikacji "Pieśni, wierzenia, przysłowia w mowie miejscowej chachłackiej wsi Dołhobrody nad Bugiem” przetłumaczonej na język polski.

- Już twarde 'h' w nazwie świadczy o tym, że nazwa pochodzi stąd, z tego terenu nad Bugiem. W Dołhobrodach przed wojną oprócz Polaków mieszkali i Ukraińcy, i Białorusini, i Żydzi, w związku z tym tamtejszy język miejscowy, chachłacki, rodził się z tych wszystkich nacji, które tu ze sobą żyły od wieków - opowiadał prof. Stanisław Baj. Język chachłacki z rejonu dołhobrodzkiego nie ma zapisu ani formalnego gramatycznego uporządkowania, jest przekazywana ustnie. Niestety mową tą na co dzień ludzie się nie posługują, dlatego odchodzi ona z razem z nielicznymi już seniorami. 

W audycji poznaliśmy  też działalność lwowskiego etnomuzykologa, nauczyciela Lubomyra Kuszłyka - kolekcjonera instrumentów tradycyjnych. Obecnie jego prywatna kolekcja liczy około 1000 różnych instrumentów z całego świata.

Tytuł audycji: Kiermasz pod kogutkiem 

Prowadziła: Mariana Kril

Goście: Daria Kosiek (badaczka pieśni), Maciej Harna (lirnik), prof. Stanisław Baj (pisarz), Lubomyr Kuszłyk (etnomuzykolog)

Data emisji: 15.11.2020

Godzina emisji: 5.05

Cztery pory roku
Cztery pory roku
cover
Odtwarzacz jest gotowy. Kliknij aby odtwarzać.