Po przekąski sięgamy w różnych sytuacjach, zwykle w trakcie pracy. Nad klawiaturą otwieramy batoniki, paczki żelków, draże, paluszki. Jak wyjaśniła w audycji "Cztery pory roku" Marta Pawłowska, najczęściej dzieje się tak, dlatego że nie robimy sobie prawdziwych przerw między różnymi obowiązkami.
- Nasz mózg co 45 minut, co godzinę potrzebuje chwili wytchnienia. My sobie w pracy często nie dajemy do tego prawa. Nie mamy czasu, by wyjść, by chwilę odpocząć, nawet, by otworzyć okno, to szybko coś sobie jemy. To jest taki synonim przerwy, synonim przyjemności - wyjaśniła.
"To był ciężki dzień"
Często też podjadamy wieczorem, po powrocie do domu. Otwieramy pudełko lodów, bo "to był ciężki dzień", rozrywamy paczkę chipsów, bo "zasłużyliśmy sobie" czy odkręcamy słoik ze słodkim kremem, bo "nam się należy".
Gość radiowej Jedynki zauważyła, że my bardzo często myślimy, że silna wola to jest coś, co albo się ma, albo się nie ma. Że to taki worek bez dna. Tymczasem współczesna psychologia mówi, że silna wola to jest zasób energii, który się wyczerpuje, także w ciągu dnia.
- Wyobraźmy sobie sytuację: kobieta budzi się rano, robi śniadanie dla siebie i rodziny, idzie do pracy, ma dużo obowiązków, pracuje intensywnie, po pracy ma dodatkowe aktywności. Jej silna wolna w ciągu dnia się wyczerpuje. Często ten wieczór jest najtrudniejszy - zaznaczyła.
- Wieczorem dajemy na luz. Nam się faktycznie należą przyjemności. Nam się należy odpoczynek. Nam się należy radość. Natomiast naszym współczesnym nieszczęściem jest to, że te przyjemności bardzo często kojarzą nam się przede wszystkim z jedzeniem, niezdrowym jedzeniem - dodała.
Czytaj także:
Warzywa rozwiążą problem?
Czy jeśli zamienimy niezdrowe przekąski typu krakersy, paluszki, ciasteczka czy cukierki na zdrowe - owoce i warzywa, to podjadanie przestanie być problemem? - To jest tak, jakbyśmy chcieli leczyć gangrenę cholerą. Zamiana wafelka na paprykę nic nie da. Papryka nie smakuje jak wafelek. Jeśli w jakiejś sytuacji emocjonalnej nam się w ustach pojawia chętka na coś słodkiego, to my tego nie oszukamy papryką ani marchewką - zauważyła Pawłowska.
Warto - do czego zachęciła gość audycji "Cztery pory roku" - sobie zrobić taki eksperyment - przez kilka dni zapisywać na kartce wszystko, co jemy i kiedy jemy. Wtedy będziemy mieli, czarno na białym, odpowiedź na pytanie, czy podjadamy i w jakich sytuacjach to robimy. Będziemy też mogli ocenić, jakie produkty nas sycą, a po których niemal natychmiast znów jesteśmy głodni.
- Musimy nauczyć się odróżniać głód fizyczny od głodu emocjonalnego. To jest bardzo ważna nauka, która pokaże nam, czy jemy, bo jesteśmy głodni, czy też jemy emocjonalnie, bo się np. denerwujemy - wskazała ekspert.
Jednocześnie wytłumaczyła, że przychodzą do niej osoby, które twierdzą, że mają problem z emocjonalnym jedzeniem, bo mają stresujące życie. - Gdy się jednak wspólnie zaczynamy temu przyglądać, okazuje się, że wcale tych emocji w życiu tych osób nie ma, one po prostu dają sobie przyzwolenie na objadanie się - powiedziała.
Tytuł audycji: Cztery pory roku
Prowadzi: Sława Bieńczycka
Gość: Marta Pawłowska (ekspert żywieniowy, współautorka książki "Jedzenie emocjonalne i inne podjadania. Jak poprawić swoje relacje z jedzeniem")
Data emisji: 24.09.2021 r.
Godzina emisji: 11.19
kk