W aktorskim dorobku Franciszka Pieczki znajdziemy niezliczoną ilość występów w tytułach, które przeszły do historii polskiego kina. Wśród nich znajdziemy m.in. "Rękopis znaleziony w Saragossie", "Pokolenie", "Matka Joanna od aniołów", "Hydrozagadka", "Perła w koronie", "Wesele", "Potop" i "Chłopi". Do tego dochodzą też seriale, na przykład "Czterej pancerni i pies", "Chłopi", "Doktor Ewa" oraz "Ranczo".
W trakcie swojej imponującej kariery Franciszek Pieczka występował częściej w rolach drugoplanowych. Jego gra sprawiała, że te role zapadały w pamięć. - To nie były w większości role pierwszoplanowe, ale tam właściwie nie ma ról błahych. Nie ma tam ról, których by się nie zapamiętało. Nawet, jeżeli to były epizody, a od epizodów Franciszek Pieczka zaczynał. Chociażby u Jerzego Kawalerowicza jako Odryn w "Matce Joannie od aniołów". I on tam ma raptem dwie kwestie, pojawia się w dwóch czy trzech scenach, ale naprawdę zauważa się go od razu i zapamiętuje. I myślę, że to było bardzo charakterystyczne dla Franciszka Pieczki - wspomina Katarzyna Wajda.
Czytaj również:
Aktor osobny
Zdaniem filmoznawczyni karierę Franciszka Pieczki można krótko określić jako aktor osobny. Katarzyna Wajda przytacza słowa samego aktora, który mówił, że jego najbardziej znane role to bohaterowie skazani na inność. - Myślę, że ta osobność wynikała z fizyczności Franciszka Pieczki, bo to duży, wysoki mężczyzna, wyglądający zawsze poważniej, niż wskazywała metryka. Głęboki głos. Nie amant, ale też nie aktor charakterystyczny. Ta fizyczność sprawiała, że on był takim mężczyzną trochę zawieszonym w czasie, poza wiekiem. I pewnie dlatego świetnie dogadywał się z reżyserami, którzy tworzyli taki świat poza czasem - mówi Katarzyna Wajda.
Drugą cecha aktorstwa Pieczki, która uwidaczniała się na ekranie było wzbogacanie postaci swoją osobowością. - On nie był aktorem wcieleniowym, aktorem metamorfoz, tylko wnosił na ekran siebie i uszlachetniał te postaci. Nie mamy Pieczki, który gra jakiegoś cynicznego drania, czarny charakter. Im był starszy, tym właśnie ta jego osobista szlachetność, prawda, człowieczeństwo, coraz mocniej przenikały na ekran. To widać w tych późniejszych rolach - zaznacza gość "Kulturalnej Jedynki".
Komediowa dusza w teatrze
W filmach Franciszek Pieczka nie miał zbyt wielu okazji do wykorzystywania swojego naturalnego poczucia humoru. Nie miał on typowych ról komediowych. Sytuacja wyglądała inaczej w teatrze. - Problem komediowości takich dobrych aktorów jak Franciszek Pieczka polega na tym, że oni grają postać, grają to, czego ta postać chce, a jednocześnie się nie wygłupiają. Oni grają cele i to, do czego ta postać zmierza. Ten cel może być właśnie taki drobny. To się robi śmieszne, ponieważ aktor chce tego za bardzo - wyjaśnia reżyser Maciej Wojtyszko.
- Pieczka to było coś niezwykłego dlatego, że jego poczucie humoru to było z cicha pęk. On się właściwie cały czas uśmiechał. Siedział w bufecie w Teatrze Powszechnym, patrzył na wszystko i mu się te oczka świeciły. Jeśli komentował, to nigdy okrutnie, czy źle, ale zawsze jakoś zaczepnie i z wdziękiem. Wspaniałą parę Franek Pieczka stworzył z Czarkiem Żakiem, wtedy bardzo młodym, początkującym aktorem, w "Żelaznej konstrukcji". Oczywiście to, jak grali w "Słonecznych chłopcach" Pieczka i Zapasiewicz, to nadal mam dosłownie każde zdanie w uszach. (...) - wspomina reżyser.
Tytuł audycji: Kulturalna Jedynka
Prowadził: Michał Montowski
Goście: Katarzyna Wajda (filmoznawczyni), Maciej Wojtyszko (reżyser)
Data emisji: 25.09.2022 r.
Godzina emisji: 23.10
qch
"Aktor, którego się pamiętało". Wspomnienie o Franciszku Pieczce - Jedynka - polskieradio.pl