Kasia Moś duet z Leszkiem Możdżerem nazywa "dialogiem między fortepianem a głosem". - Kiedy Leszek zagrał pierwsze 30 sekund wstępu, gdzie głos jeszcze się nie pojawia, to dla mnie było to trochę tak, że fortepian był takim małym "diabełkiem", który czasem skacze nam po plecach, podsuwając jakieś złe rzeczy. My natomiast jesteśmy tutaj takim głosem, który mówi: "Spokojnie, wszystko się ułoży" - wspomina piosenkarka.
Artystka zwraca uwagę, że w pewnym momencie fortepian "jednoczy się z tym głosem, tworząc jakby całość". - Teraz idziemy we dwójkę, już tylko do tego, co czeka nas dobrego, czego może nie zaznamy i nie posmakujemy razem, ale jednak co będzie piękne i co uczyni nasze życie wartościowym - dodaje.
"Ten utwór był po prostu mój"
Kasia Moś przyznaje, że bardzo długo czekała na ostateczną wersję piosenki. - W zasadzie ten utwór był jednym z pierwszych, które Mateusz Krautwurst mi zaprezentował. Wiedziałam od początku, że koniecznie chcę, aby był po prostu mój. Potem pojawiły się "Dobre moce", "Bezdźwięcznie" itd. Z kolei ta piosenka czekała na swój czas - opowiada.
Piosenkarka zdradza, że już do samego początku bardzo chciała zaangażować do tego singla pianistę ze świata muzyki klasycznej bądź jazzowej. Wiedziała też, że "nie można absolutnie dodać nic więcej, bo to muszą być tylko i wyłącznie dwa instrumenty". - Tutaj pojawiło się jeszcze parę dźwięków, które Michał Pepol zagrał na wiolonczeli - słyszymy.
Leszek Możdżer doradził
Początkowo część C utworu miała zawierać dźwięki perkusji i gitary. To jednak nie pasowało Kasi Moś, która uważała, że zaburza to wyjątkowość i intymność tej piosenki. - Wtedy pojawił się Leszek, który powiedział: "Dla mnie ten tekst nie może skończyć się tak, że on mówi o tym, że to jest koniec jakiegoś momentu w naszym życiu i że zapomni. Tylko że budujemy coś nowego i czeka nas wiele wspaniałych chwil". W zasadzie to Leszek podsunął nam tę część C - zdradza Kasia Moś.
- Mateusz wymyślił tekst i później już zadziała się magia. Pojechaliśmy do Leszka do studia we Wrocławiu. On nagrał fortepian, potem ja dograłam głos i jest to, co jest… Jak słyszałam po raz pierwszy, to bardzo się bałam (…), ale powiedziałam po tym, że mogę już być spokojna i spełniona - twierdzi.
Kasia Moś podkreśla, że także Leszek Możdżer bardzo emocjonalnie odbierał przekaz piosenki i to, jak ten utwór został zaśpiewany. - Jest taki moment w pierwszej zwrotce, kiedy śpiewamy: "A nie rozumiemy nic"… Leszek zrobił tam pauzę, która po prostu mnie totalnie rozłożyła na łopatki. Ten brak dźwięku jest najpiękniejszym dźwiękiem, jaki tylko sobie można wyobrazić - zauważa.
Czytaj także:
Tytuł audycji: Muzyczna Jedynka
Prowadziła: Marcin Kusy
Gość: Kasia Moś (piosenkarka)
Data emisji: 3.11.2022
Godzina emisji: 13.18
DS/kor
Kasia Moś i Leszek Możdżer łączą siły. "To dialog między głosem a fortepianem" - Jedynka - polskieradio.pl