Samochody elektryczne. Jakie są ich wady i zalety?

Dyskusja o samochodach elektrycznych odżyła, gdy w wywiadzie dla jednego z popularnych serwisów internetowych kierowca rajdowy Krzysztof Hołowczyc podzielił się swoją opinią na ich temat.

- Pojeździłem trochę elektrykiem i rzeczywiście w mieście jest takie fajne uczucie. Zasięgi, jak tylko dodajesz prawdziwie gazu, maleją dwukrotnie w każdym z tych aut. Nikt nie mówi, jak płonie taki samochód. Nie ma najmniejszych szans, żeby coś takiego ugasić - mówił Krzysztof Hołowczyc.

Kierowca rajdowy dodał, że w Norwegii auta elektryczne zapełniają złomowiska, bo "nikt ich nie naprawia, każdy się boi".

Tańsze w utrzymaniu, droższe w zakupie

Kuba Marcinowicz z Polskiego Radia Kierowców wskazuje, że zaletą samochodu elektrycznego jest jego koszt utrzymania. - Nie musimy jeździć do serwisu i wymieniać oleju na przykład co rok (…). Do tego niskie koszty eksploatacji jeszcze stosunkowo w porównaniu z normalnymi paliwami, którymi napędzamy samochody - wyjaśnia.

- Ogromną zaletą jest przede wszystkim cisza. Dzięki temu jedziemy zdecydowanie spokojniej. Amerykanie zrobili badania i wyszło z nich, że kierowcy jeżdżący elektrykami jeżdżą bezpieczniej - dopowiada.

Zdaniem dziennikarza wadą samochodów elektrycznych jest jednak "kulejąca infrastruktura", jeśli chodzi o stacje ładowania. - Jeszcze jest jedna maleńka wada, ale to pewnie też będzie się zmieniało wraz ze wzrostem popularności, czyli cena samochodu - tłumaczy Kuba Marcinowicz.

Dziś ceny nowych elektryków zaczynają się od około 140 tys. zł.

Rewolucja rozłożona na lata

Czy rzeczywiście za 12 lat nie można będzie kupić samochodów spalinowych? - Ja rozumiem te obawy, bo to jest duża zmiana, ale za 12 lat samochody spalinowe nie znikną z naszych ulic. Znikną tylko z salonów samochodowych, czyli nie można będzie kupić nowego auta. Jeśli za 10 lat kupimy samochód spalinowy, to będziemy mogli nim spokojnie jeździć - mówi Hubert Różyk, ekspert z Fundacji Promocji Pojazdów Elektrycznych.

- To nie będzie tak, że nagle w 2035 roku nastąpi rewolucja na ulicach. Ona będzie rozłożona na lata, ale w pewnym momencie musimy podjąć tę decyzję o zmianie. Po to, żeby ludzie mogli się przygotować. To jest 12 lat i z perspektywy człowieka jest to całkiem dużo - twierdzi gość Jedynki.

Ekspert dodaje: - Gdybyśmy rozmawiali 50-70 lat temu, to mówilibyśmy o bryczkach i koniach versus samochody spalinowe. Tam też było dużo pytań i niewiadomych, bo przecież jeździły one superszybko, auto mogło się zapalić i zastanawiano się, skąd brać benzynę. Po latach okazuje się, że ta rewolucja przeszła bez większego echa.

Hubert Różyk odniósł się do wypowiedzi Krzysztofa Hołowczyca, który stwierdził, że nie ma najmniejszych szans ugasić pożar w samochodzie elektrycznym. - Wiadomo, jak go ugasić, powstają nawet nowe technologie jak koce gaśnicze dla takich przypadków. Polscy strażacy są szkoleni w tym zakresie i tak jak radzą sobie z samochodami spalinowymi, tak będą robili to z samochodami elektrycznymi - zauważa.

- Wie pan, ile w zeszłym roku spłonęło samochodów w Polsce? Ponad 7800. Jeśli 10 z nich było elektrycznymi, to usłyszeliśmy o wszystkich. Natomiast o tych średnio 20 spalinowych, które codziennie płoną w Polsce, już jakoś nie. Samochody elektryczne są nowe, więc pojawia się dużo kontrowersji wokół tego tematu. Badania, które pokazują awaryjność tych samochodów czy to, że może dojść do samozapłonu, mówią jasno, że samochody elektryczne są dużo bezpieczniejsze pod tym kątem od samochodów spalinowych - słyszymy.

Czytaj także:

Nazwa audycji: "Cztery pory roku" 

Rozmawiali: Daniel Wydrych i Maciej Walecki

Goście: Krzysztof Hołowczyc (kierowca rajdowy), Kuba Marcinowicz (Polskie Radio Kierowców), Hubert Różyk (Fundacja Promocji Pojazdów Elektrycznych)

Data emisji: 7.11.2022 r.

Godziny emisji: 10.41 i 11.16

DS/kor