Artysta pojawił się w życiu rodziny Matysiaków w 2009 roku. W odcinku nr 2753 Jerzy Połomski zagrał kameralny koncert w kafeterii. - Zawsze traktowałem każdy występ, bez względu na to, czy to duża czy mała sala, z dużym szacunkiem. Nawet jeśli miałem kilkoro słuchaczy - mówił artysta.
Jerzy Połomski przybliżył też bohaterom powieści początki swojej przygody ze śpiewem. - W dzieciństwie śpiewałem w bramie przechodniej mojego rodzinnego podwórka w Radomiu. Matka zbierała komplementy za moje śpiewanie, a ja to kochałem. Ale śpiewałem tylko, kiedy nie było przechodniów. W związku z tym sąsiadki stawały z zakupami z boku tej bramy przechodniej i potem prawiły komplementy. Ale jak tylko zauważyłem, że wystaje torba z zakupami, przestawałem śpiewać - wspominał artysta.
Czytaj również:
Gość specjalny rodziny Matysiaków opowiedział też o swojej szkolnej przygodzie ze śpiewem i występach w chórze. - Skończyłem technikum budowlane w moim rodzinnym Radomiu, a tam egzystował chór szkolny. To były moje początki, że śpiewałem w chórze szkolnym i przy okolicznościowych akademiach przychodziło mi śpiewać - opowiadał Jerzy Połomski.
Jak się okazuje, niewiele brakowało, by artysta wybrał inną ścieżkę zawodową. - Bardzo chciałem zostać architektem. W związku z czym przyjechałem zdawać egzamin do Warszawy, ale wydział architektury był wyjątkowo oblegany. Było strasznie dużo amatorów, a ja nie dysponowałem glejtem, który ułatwiłby mi zdanie na architekturę. Gdybym należał do ZNP, to miałbym dodatkowe pięć punktów, których mi zabrakło, i znalazłem się na liście tych, którzy zdali, ale nie zostali przyjęci. Przeżyłem to na swój sposób i salwowałem się ucieczką do szkoły teatralnej - mówił artysta.
kor
Jerzy Połomski u Matysiaków. Archiwalny odcinek słuchowiska [POSŁUCHAJ] - Jedynka - polskieradio.pl