Mija rok od wybuchu wojny. Polacy otworzyli serca dla Ukraińców

Michał Mikołajczyk przyznaje, że przedstawiciele PCK i innych organizacji pozarządowych, ale także zwykli ludzie, dokonali przez ten rok od wybuchu wojny na Ukrainie rzeczy niewyobrażalnych.

- Dzięki nim tylko w Polsce mogliśmy przekazać pomoc o wartości ćwierć miliarda złotych w tysiącach pakietów żywnościowych, ale także w godzinach pracy z dziećmi: wsparcia psychologicznego, nauki języka czy przystosowania do zawodu. Przekazano też dziesiątki tysięcy wyprawek szkolnych najpierw dzieciom z Ukrainy, a później, we wrześniu, 60 kilka tysięcy plecaków i wyposażenia dzieciakom, którym potrzebna jest pomoc. Jeśli jest potrzeba, to nie dzielimy, tylko przekazujemy - opowiada Michał Mikołajczyk.

Pomoc nadal potrzebna

Michał Mikołajczyk zwraca uwagę, że pomoc dla Ukraińców jest nadal potrzebna. - Mówimy tutaj o konflikcie, który niestety cały czas trwa. To niewyobrażalne 365 dni ludzkiego cierpienia, które w takim pojęciu my, mieszkańcy tej części Europy, znamy tylko z kart historii czy opowieści naszych dziadków. To nieszczęście to ludzka tragedia i złamanie zasad poszanowania praw człowieka - mówi.

- Na pewno nie przewidywaliśmy, że pomoc będzie potrzebna tak długo. W Czerwonym Krzyżu jestem już wiele lat, natomiast nie myślałem, że będziemy mieli do czynienia z tak ogromną falą empatii i humanitaryzmu - dodaje.

Bądźmy dumni i nie zapominajmy

Gość Jedynki mówi wprost, że Polacy otworzyli swoje serca, portfele, mieszkania, ale też grafiki funkcjonowania firm czy magazynów, aby pomóc Ukraińcom. Pomoc finansowa i rzeczowa potrzebna jest jednak nadal. Wszelkie informacje można uzyskać w placówkach PCK lub na stronie internetowej organizacji.

- Bądźmy dumni z tego, co zrobiliśmy, a jednocześnie nie zapominajmy, że to nieszczęście, ta tragedia i te wyzwania cały czas trwają - twierdzi Michał Mikołajczyk.

Czytaj także: