Jan Rodowicz "Anoda" - setna rocznica urodzin żołnierza ruchu oporu

Data publikacji: 07.03.2023 19:00

Ostatnia aktualizacja: 08.03.2023 07:22

Ten tekst przeczytasz w 1 minutę

Jan Rodowicz ps. Anoda, Autor - IPN

"Cechowała go odpowiedzialność za ludzi, bardzo szybka reakcja na zagrożenie. Jeżeli można było pomóc, chciał natychmiast działać. Prawdziwy patriota, otwarty na drugiego człowieka. Charakteryzował go brak zawiści, żółci i niechęci, wierzył w dobro człowieka". Tak przed laty o Janie Rodowiczu "Anodzie" mówiła Anna Jakubowska, sanitariuszka batalionu "Zośka".

Harcerz i żołnierz

7 marca minęła 100. rocznica urodzin tego harcerza, żołnierza Szarych Szeregów, oficera Armii Krajowej, a po wojnie studenta architektury dbającego o zachowanie pamięci o Powstaniu Warszawskim i wspierającego dawnych towarzyszy broni.

- Zaangażował się w działalność niepodległościową (...), uczestnicząc w najsłynniejszych akcjach, w tym w Akcji pod Arsenałem, zawsze wykazując wielkie męstwo i dzielność - mówił podczas oficjalnych uroczystości minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro.

Wizja wolnej Polski

W pamięci kolegów z AK "Anoda" zapisał się jako człowiek o wielkiej etyce, pełen radości życia, zdolny rysownik, dzielny żołnierz.

Krewna Jana Rodowicza - Joanna Rodowicz - podkreśla, że po wojnie stryj chciał pracować dla wolnej Polski. - Janek przede wszystkim był młodym mężczyzną, który studiował architekturę. W momencie, kiedy zginął, był młodym człowiekiem, pełnym marzeń, planów na przepiękną wizję nowej Warszawy - podkreśla.

Jak dodała, "Anoda" po wojnie zbierał wspomnienia o "Zośkowcach", namawiał swoich kolegów do gromadzenia archiwów i do pisania pamiętników. M.in. dzięki temu historia Batalionu "Zośka" dziś jest tak dobrze znana i opisana.

Jan Rodowicz "Anoda" zmarł w 1949 roku po aresztowaniu i brutalnym śledztwie przeprowadzonym przez komunistyczną służbę bezpieczeństwa. Według bezpieki przyczyną jego zgonu był samobójczy skok z czwartego piętra, jednak okoliczności śmierci do dziś pozostają niejasne.