"To już się robi kwestia życia lub śmierci". Hanna Gill-Piątek o wspólnej liście opozycji

O utworzenie wspólnej listy opozycji na jesiennie wybory postuluje lider PO Donald Tusk. W niedzielę podczas spotkania z mieszkańcami Żywca szef Platformy stwierdził, że ci politycy, którzy nie chcą wspólnej listy opozycji "dostaną od wyborców naprawdę srogie baty". Wspólnej listy nie chce PSL i Polska 2050, ugrupowania te najprawdopodobniej pójdą razem do wyborów.

W poniedziałkowym wydaniu "Gazety Wyborczej" w artykule pt. "Tylko wspólna lista" opublikowano sondaż Kantar Public, z którego wynika, że jedynie w wariancie przewidującym start z jednej listy KO, Lewicy, Polski 2050 i PSL, mają one szanse na większość w Sejmie.

"Widać jak to trudno idzie"

O wspólnej liście na antenie Programu 1 Polskiego Radia mówiła poseł Hanna Gill-Piątek. Jak wskazała, "chciałabym, aby była taka lista opozycji, która pomieści całą opozycję - w tym również mnie". - Wtedy bardzo chętnie bym wystartowała. Na to się jednak nie zanosi, widać jak to trudno idzie, widać, że są jakieś spory - niepotrzebne moim zdaniem - oceniła.

- Po ostatnich spadkach sondażowych widać, że to już się robi kwestia życia lub śmierci. To, czy my jako opozycja będziemy mogli realizować jakikolwiek dobry program, to jest kwestia tego, czy my te wybory wygramy - podkreśliła. Oceniła, że "możemy wygrać tylko w takim wariancie, że będzie duży blok, który jest w stanie pokonać Prawo i Sprawiedliwość".

Dodała, że "mamy sytuację, w której to obywatele muszą przedstawiać ugrupowaniom opozycyjnym, szczególnie tym, które nie chcą uczestniczyć w rozmowach o wspólnej liście, że to jest najlepszy wariant". - To jest sytuacja, w której może dojść do katastrofy. My już nie mamy czasu na opozycji, aby tego typu gry i przepychanki uprawiać. Teraz już trzeba być poważnym, usiąść i pomyśleć - wskazała.

Więcej w nagraniu.

jb