Nikola Dąbrowska z Muzeum Budownictwa Ludowego - Parku Etnograficznego w Olsztynku przypomina, że ludowe mądrości i przysłowia były niezwykle istotne z punktu widzenia tradycji i edukacji. - Kiedyś umiejętność czytania i pisania nie była tak powszechna, jak dziś. A wiedzę trzeba było zdobywać, należało uczyć się, jak działa świat, co jest dobre, a co złe - tłumaczy w rozmowie z Romanem Czejarkiem.
Układano więc formy, które były zrozumiałe, a także łatwe do zapamiętania i powtórzenia. Stąd m.in. często obecne rymy. - Te przysłowia mają bardzo różną genezę. Czasami brały się z uwarunkowań historycznych czy zwyczajów ludowych. Są bardzo trwałe, wędrowały z regionu do regionu, natomiast były również przysłowia charakterystyczne dla danego miejsca - podkreśla gość "Czterech pór roku".
Kołujący bocian i pechowy przedsiębiorca
Nikola Dąbrowska pokusiła się o wytłumaczenie kilku najbardziej znanych powiedzeń. Pierwsze z nich to "w koło Macieju". - W kulturze ludowej pewne gatunki zwierząt nazywano imionami ludzkimi. Bociany nazywano wojtkami lub maćkami. I kiedy bocian kołował nad gniazdem, to z obserwacji przyrody wzięło się to powiedzenie - zwraca uwagę. W powiedzeniu "wyskakiwać jak filip z konopi" chodziło natomiast o zająca, nazywanego tym imieniem.
Również interesująco przedstawia się etymologia powiedzenia "wyjść jak Zabłocki na mydle". Chodzi tu o postać autentyczną - Cypriana Zabłockiego. Urodzony w XVIII wieku szlachcic znany był z wielu nietrafionych inwestycji. W pewnym momencie zamarzyła mu się mydlarnia. Nie chcąc jednak płacić ceł, postanowił przemycić towar w lekkich drewnianych skrzyniach. Po wyłowieniu ich z Wisły okazało się jednak, że całe mydło rozpuściło się w wodzie.
"Myślę, że niewiele osób z mojego pokolenia byłoby w stanie powiedzieć, kim był Zabłocki. A przez swoje szwindle ciągle tracił na sprzedaży mydła" - przyznaje Dąbrowska.
YouTube/Skansen Olsztynek
Zrozumieć naturę
Były również przysłowia kalendarzowe. Na Warmii i Mazurach funkcjonowało powiedzenie: "Kiedy w Barnabasza deszcze nam padają, grona same do beczki obficie pryskają". - Ma ono rodowód raczej średniowieczny, kiedy czas odmierzano według Kościoła. Przepowiadały pogodę, mówiły o tym, czego się spodziewać w roku i jak za pomocą zjawisk meteorologicznych przepowiedzieć wzrastanie plonów - analizuje.
Na Warmii i Mazurach obecni byli Litwini. Powiedzenie "Litwini przybyli, zima wkrótce będą" nie traktuje jednak o mniejszości narodowej, ale o ptakach. - Litwinami nazywano kawki. Wydawały one, zdaniem ówczesnych ludzi, dźwięki brzmiące podobnie jak mowa Litwinów. Jeżeli ktoś o historii regionu czytał pobieżnie, to skojarzy powiedzenie z obecnymi tu właśnie Litwinami, jeśli czytał wnikliwie, to skojarzy, że chodzi o ptaki - podsumowuje Dąbrowska.
Tytuł audycji: Cztery pory roku
Prowadził: Roman Czejarek
Gość: Nikola Dąbrowska (Muzeum Budownictwa Ludowego - Park Etnograficzny w Olsztynku)
Data emisji: 15.05.2023
Godzina emisji: 11.16
mg
Skąd wzięły się przysłowia ludowe? "Były ważne dla naszego dziedzictwa" - Jedynka - polskieradio.pl