Szczyt w Brukseli dot. kwestii migracyjnych. Płomecka: Polska przekonywała o braku dobrowolności w relokacji

Bez porozumienia zakończyła się dyskusja unijnych przywódców na szczycie w Brukseli poświęcona kwestiom migracyjnym.

- Polska chciała wpisać do dokumentu kończącego szczyt, czyli do wniosków ze szczytu, odwołanie do wcześniejszych szczytów przywódców unijnych krajów z trzech lat - 2016, 2018 i 2019. Te wnioski wtedy odnosiły się do zasady jednomyślności przy podejmowaniu decyzji w polityce migracyjnej i do zasady dobrowolności, jeśli chodzi o przyjmowanie migrantów. Jak tłumaczył później premier na konferencji prasowej, żeby było jasne, że te zasady wciąż obowiązują, a to wszystko w kontekście paktu migracyjnego - mówiła w Programie 1 Polskiego Radia Beata Płomecka, korespondentka Polskiego Radia w Brukseli.

Jak przypomniała, "przed miesiącem został wstępnie uzgodniony przez kraje członkowskie na poziomie ministerialnym do negocjacji z Parlamentem Europejskim."

Czym jest pakt migracyjny?

Ten pakt nazywany jest paktem obowiązkowej solidarności. Zakłada on przyjmowanie migrantów, albo opłatę około 20 tys. euro za każdą nieprzyjętą osobę. Jest wprawdzie trzecia możliwość, jak pomoc operacyjna, którą kraj może oferować, ale to, czy zostanie ona przekazana, o tym ma decydować kraj, który zmaga się z presją migracyjną.

- Komisja mówi, że jest wybór i kraje mają swobodę działania. Polska argumentuje, że to nie jest dobrowolność, a to jest tak naprawdę przymusowa relokacja, bo wielkiego wyboru nie ma. I tu premier Mateusz Morawiecki na konferencji po szczycie podkreślał, że tak stworzony pakt migracyjny będzie czynnikiem zachęcającym, zachęcającym przemytników ludzi, żeby rozwijać ten nielegalny przemysł, który pozwala na przeprowadzanie migrantów przez Morze Śródziemne - mówiła Beata Płomecka.

 Czytaj także:

Audycja: W samo południe