Szef NIK pod rękę z Konfederacją. Kobosko: zwyczaje z republiki bananowej

Szef NIK Marian Banaś wystąpił na wspólnej konferencji ze Sławomirem Mentzenem. W czasie wspólnego wystąpienia Banaś przekonywał, że potrzebna jest zmiana ustawy o NIK, która wzmocni niezależność tej instytucji, m.in. poprzez przyznanie jej uprawnień prokuratorskich, zagwarantowanie pełnego prawa kontroli spółek Skarbu Państwa i ich fundacji, funduszy operacyjnych służb specjalnych oraz zagwarantuje "godziwy" budżet na wynagrodzenia pracowników NIK. Z list Konfederacji do Sejmu wystartuje syn Mariana Banasia

- Mówimy o spotkaniu publicznym, o wspólnym występie prezesa NIK i lidera jednej z partii politycznej. W moim myśleniu to jest rzecz absolutnie niedopuszczalna - podkreślił Michał Kobosko w "Sygnałach dnia". 

Zachowanie niegodne

Gość Jedynki przywołał ustawę o Najwyższej Izbie Kontroli, która "jasno mówi, że prezes NIK ani nie może być członkiem żadnej partii, ani nie może robić rzeczy, które są niezgodne z godnością jego urzędu". 

- To, co wczoraj nastąpiło, to jeżeli nie wprost zapisanie się pana Mariana Banasia do Konfederacji, to zrobienie rzeczy niegodnej - ocenił Kobosko. 

Republika bananowa

Podkreślił, że prezes NIK ma być bezstronny i ponad podziałem "w tym sensie, że nie ma mieć żadnych połączeń z żadną partią polityczną". 

- Jeżeli syn pana Banasia startuje z listy Konfederacji, a następnie jego ojciec, szef NIK idzie z liderem tej Konfederacji na konferencję prasową to to są jakieś zwyczaje z republiki bananowej - stwierdził polityk. 

Przynajmniej pozory

Jak wskazał, "prezes NIK powinien przynajmniej starać się sprawiać wrażenie, że nie wspiera żadnej konkretnej partii politycznej". 

- Przyjdzie teraz kontroler NIK do dowolnej instytucji, a kontrolowani mają prawo go spytać: "czy pan przychodzi jako kontroler Izby, czy jako reprezentant Konfederacji" - podsumował Kobosko.

Czytaj także: