Na drodze ekspresowej obowiązuje ograniczenie prędkości do 120 kilometrów na godzinę, na autostradzie możemy jechać z prędkością maksymalną 140 kilometrów na godzinę. Niestety wielu kierowców nie przestrzega tych ograniczeń i nie dostosowuje prędkości do panujących warunków. To właśnie na drogach ekspresowych i na autostradach dochodzi do największej liczby zdarzeń drogowych, które mają bardzo poważne skutki.
Mgła i słaba widoczność
A gdy dochodzi do wypadku z udziałem trzech, czterech, pięciu czy więcej samochodów, najczęściej mówimy potocznie o karambolu, choć w przepisach ruchu drogowego jest to określane jako zdarzenie masowe.
- Patrząc na główne przyczyny wypadków drogowych z winy kierujących na autostradach, na pierwszym miejscu odnajdziemy niedostosowanie prędkości do warunków ruchu (128 wypadków i 21 ofiar z roku 2022). Na drugim - niezachowanie bezpiecznej odległości między pojazdami (111 wypadków i 16 ofiar), na trzecim - zmęczenie, zaśnięcie (11 ofiar i 43 zdarzenia) i dalej - nieprawidłowa zmiana pasa ruchu (32 wypadki, dwie ofiary śmiertelne) - wylicza nadkomisarz Robert Opas z Komendy Głównej Policji.
Jeśli chodzi o zdarzenia masowe, czyli potocznie karambole, dochodzi do nich najczęściej przy niesprzyjających warunkach atmosferycznych, obniżonej widoczności, mgle. Takie wypadki są szczególnie niebezpieczne na drogach ekspresowych i autostradach.
- Najistotniejsze jest tutaj zachowanie uczestników bądź też świadków takiego typu zdarzenia, tak aby zminimalizować jego skutki - mówi nadkomisarz Robert Opas.
Triaż, czyli czerwoni, żółci i zieloni
Najczęściej pierwsza na miejscu zdarzenia jest straż pożarna ochotnicza bądź państwowa i to ona decyduje o tym, jakie działania są podejmowane, i kieruje całą akcją.
- Trzeba by zrobić triaż, czyli podzielić osoby na te, które wymagają w pierwszej kolejności najpilniejszej pomocy, i na te, które mogą tę pomoc otrzymać w późniejszej kolejności - wyjaśnia starszy kapitan Kamil Pęcherz, oficer operacyjny komendanta powiatowego Państwowej Straży Pożarnej w Oleśnie. Jak dodaje, w podziale tym pomagają kolory. - Czerwony kolor to osoby, którym należy pomóc w pierwszej kolejności, żółty - w dalszej kolejności, a zielony to są osoby, które poruszają się o własnych siłach i mogą wyjść z obszaru zdarzenia. Później następuje retriaż, czyli podział na grupy i ponowne dokładne badanie urazowe każdego poszkodowanego - wyjaśnia.
Jak dodaje, straż pożarna współpracuje z policją i pogotowiem ratunkowym i to właśnie te służby przejmują poszkodowanych i rozwożą ich do szpitali.
Czytaj także:
Świadek zdarzenia - co robić?
St. kpt. Kamil Pęcherz wyjaśnia, że jeśli jesteśmy świadkami karambolu, w pierwszej kolejności powinniśmy zadbać o własne bezpieczeństwo, czyli zatrzymać samochód w odpowiednim miejscu i ustawić trójkąt ostrzegawczy. - Następnie spróbować udzielić pomocy, to znaczy zadzwonić na służby ratunkowe. Jeśli one już przyjadą, najlepiej w takim wypadku odsunąć się na bok, udać się w bezpieczne miejsce, chyba że ratownicy stwierdzą, że potrzebują pomocy - mówi.
Andrzej Markowski, psycholog transportu, podkreśla, by nie podejmować się zbyt trudnych zadań, jeśli nie jesteśmy do tego odpowiednio przygotowani.
- Nie róbmy zbyt dużo, nie bierzmy na siebie takich zadań, które mogą być ryzykowne. Nie próbujmy na siłę kogoś wyprostować wtedy, kiedy jest zwinięty w kłębek czy ma pochyloną głowę - mówi ekspert. - Najważniejsze dla ofiar takiego zdarzenia jest świadomość, że nie są sami i już nasza obecność, taka psychiczna, podnosi ich samopoczucie. Choćby informacja im przekazana, że za chwilę przyjadą specjaliści, już jest zawiadomiony ambulans, pozwala im zwiększyć możliwość przetrwania, przeżycia, bo wiedzą, że ktoś się nimi zaopiekuje - wyjaśnia.
Tytuł audycji: Bezpieczna Jedynka
Prowadzili: Patryk Kuniszewicz i Klaudia Wasiek
Data emisji: 4.08.2023
Godzina emisji: 17.10
Zdarzenie masowe, czyli karambol. Jak się zachować? - Jedynka - polskieradio.pl