Ocean powraca na scenę. Muzycy zapowiadają w Programie 1 premierę płyty na początek 2024 roku

Muzyczni goście Jedynki nie ukrywali, że przez ostatnie lata zespół Ocean był w stanie hibernacji. Podkreślili jednak, że cały czas ze sobą współpracowali. W końcu jednak pojawiła się propozycja powrotu.

- Powiedziałem jedno. Jak będzie fajnie, to robimy to. W sensie muszą podobać mi się wspólne piosenki i towarzysko musi być fajnie. Udało się to spełnić i efektem tego jest płyta. Jakby tego nie było, to nie byłoby płyty - dowiedzieliśmy się.

Studio nagraniowe zostało zarezerwowane na 7 dni, ale wszystkie piosenki udało się nagrać w ekspresowym tempie. - Mieliśmy spotkać się i zobaczyć, co się dzieje. Jak wyjdziemy z czymś nagranym to fajnie. Merytorycznie zamknęliśmy się ze wszystkim chyba w 3 dni - opowiadali artyści.

Ocean to przede wszystkim wolność

Muzycy zespołu Ocean przyznali, że w tej formacji mieli prawdopodobnie najwięcej wolności. - Tu pracowaliśmy sami dla siebie. To było przepiękne, że na starość otrzymaliśmy możliwość spełnienia takiego marzenia i zrealizowaliśmy z pełną swobodą, co nam w duszy gra - mówili.

Podczas nagrań nie mieli żadnych wytycznych, jeśli chodzi o muzykę. sami decydowali, co nagrać i w jaki sposób.

- Ocean to jest to, co my mamy do zaproponowania w tej chwili i w zasadzie, co wynika z połączenia tego, że znajdujemy się w czwórkę w jednym pomieszczeniu - tłumaczyli podczas rozmowy.

Źródło: Ocean TiVi/YouTube

Nowa płyta zespołu Ocean już w 2024 roku

Maciej Wasio, Piotr "Quentin" Wojtanowski i Radosław Owczarz zwrócili uwagę, że płyta jest już gotowa. Teraz ukazał się singiel "Zatrzymaj mnie", kolejny będzie miał premierę w listopadzie, natomiast cała płyta wyjdzie na początku przyszłego roku. - Wszystko jest już zapięte na ostatni guzik. Teledyski też są nagrane - wyliczali.

Artyści zdradzili w rozmowie, jakie warunki postawili, jeżeli mieli wrócić na scenę. - Chcieliśmy mieć pełną niezależność. Jak również mieć za sobą konkretnych ludzi, z którymi będziemy współpracowali. Nie chcieliśmy pracować na taśmociągu wydawniczym, tylko mieć wszystko przygotowane po swojemu z dużym wyprzedzeniem - stwierdzili.

- Każdy dał trochę więcej z siebie niż na poprzednich płytach. Jak robiliśmy poprzednie albumy, to piosenki wynikały z naszej wrażliwości. Teraz wyciągnęliśmy podobną wrażliwość, pomysły i to zapaliło (…). Nie ma co ukrywać, że spotkało się czterech snajperów, a każdy wie, jak to się robi - dodawali.

Czytaj także: