Jak Ewa Puszczyńska rozumie pracę producenta?
Ewa Puszczyńska nie lubi mówić o sobie. Zwraca uwagę przede wszystkim na ludzi z którymi ma okazję współpracować. - Jestem kimś w rodzaju akuszerki pomagającej twórcy "urodzić" dzieło, które on nosi w sobie. Nie chcę pomniejszać swoich zasług, natomiast producent ma swoje zadania - zwraca uwagę w rozmowie z Martyną Podolską. Dodaje, że zadania te udaje się spełniać, jeśli producent wierzy w projekt.
Swoją rolę gość audycji widzi bardzo jasno. Chodzi o zapewnienie takich warunków, w których twórca może bez przeszkód realizować swoje pomysły. - Jeżeli producent ma swoją wizję artystyczną, to po prostu niech sobie zrobi własny film - podkreśla. Dodaje jednocześnie, że choć w polskich warunkach zdarza się to dosyć rzadko, to istnieje coś takiego jak "projekt producencki".
Wtedy to właśnie producent wymyśla temat, a następnie wynajmuje scenarzystę, próbuje też namówić do projektu wymarzonego reżysera.
Filmowa pasja Ewy Puszczyńskiej
Ewa Puszczyńska nie ukrywa, że stara się realizować filmy, które są dla niej ważne nie tylko zawodowo, ale również osobiście. - Myślę, że nie należy tak do końca pozbywać się naiwności, że gdzieś ta "miękka" strona w człowieku jest bardzo potrzebna - przekonuje. Zaznacza, że stara się odpowiadać na wszystkie pojawiające się zapytania. - Nie mam czasu czytać wszystkiego, ale zwykle staram się chociaż zerknąć - precyzuje.
Kino było obecne w życiu gościa Jedynki od najmłodszych lat. I choć początkowo Ewa Puszczyńska chciała pisać, to jednocześnie oglądała bardzo wiele filmów. - Myślę, że w jakiś sposób przyczynił się do tego mój tata. (...) W niedzielne poranki zabierał mnie do łódzkiego kina "Wolność", a po projekcji chodziliśmy do kawiarni "Jubileuszowej", gdzie mój tata pił kawę i czytał prasę, a ja po prostu jadłam ciastko - wspomina.
Jak powstawał film "Ida"?
Dotychczas polskie produkcje 13-krotnie nominowano do Oscara w kategorii filmu nieanglojęzycznego. Pierwszym i jedynym, który jak dotąd zwyciężył, jest "Ida" (2013) Pawła Pawlikowskiego. Producentką była wówczas właśnie Ewa Puszczyńska. - Bardzo walczyłam o ten film. (...) Mieliśmy po drodze różne przygody, ale udało się domknąć budżet - zwraca uwagę w "Spotkaniu z...".
Warto pamiętać, że "Ida" była pierwszym filmem realizowanym przez Pawła Pawlikowskiego w Polsce. - Nie znał ekip, nie znał ludzi zajmujących się kostiumami, scenografią. I tych wszystkich ludzi trzeba było Pawłowi przedstawić - tłumaczy Puszczyńska. Dodaje, że problemy pojawiały się również na etapie realizacji. - Pogoda bardzo nam popsuła szyki. To był rok z bardzo długą zimą - zauważa.
Zdjęcia przerwano w grudniu, a wznowiono je dopiero w kwietniu następnego roku. Przez tych kilka miesięcy projekt jednak był rozwijany. - Byliśmy w montażowni, oglądaliśmy materiały, ale Paweł wciąż szukał klucza do tego filmu. (...) Pamiętam moment, w którym przyszedł do mnie i powiedział, że nareszcie wie, jaki to ma być film. Przepisał ileś tam scen - tłumaczy rozmówczyni Martyny Podolskiej.
"Strefa interesów". Polsko-brytyjsko-amerykański kandydat do Oscara
Polsko-brytyjsko-amerykańska koprodukcja "Strefa interesów" w reżyserii Jonathana Glazera powalczy w tym roku o Oscara w pięciu kategoriach. Zdjęcia do tego filmu stworzył Łukasz Żal, a jedną z producentek jest Ewa Puszczyńska. To poruszająca opowieść o życiu rodzinnym - w cieniu krematoriów - komendanta obozu koncentracyjnego Auschwitz-Birkenau Rudolfa Hoessa i jego żony.
W pierwszych założeniach film miał być kręcony przez dwa lata. W roku 2020 wybuchła jednak pandemia i plany musiały zostać zmienione. - To nie znaczy jednak, że mieliśmy siedzieć z założonymi rękami. (...) W Londynie scenograf tego filmu zrobił model 3D domu Hoessa, zrobił model ogrodu, gdzie rozgrywa się główna akcja, i wtedy rzeczywiście zaczęliśmy pracować na tym modelu - wspomina gość Polskiego Radia.
W Polsce udało się natomiast uzyskać zgodę na to, by pomimo lockdownu mała grupa poruszała się po kraju w poszukiwaniu lokalizacji dla przyszłych zdjęć. - Filmowy dom Hoessa musiał spełnić pewne warunki. Musiał być bardzo podobny do rzeczywistego domu komendanta (...). Musiał stać w odpowiednim miejscu, musiał mieć ogród. Najlepiej, żeby słońce mogło praktycznie krążyć wokół domu. Film powstał bez użycia sztucznego światła - wyjaśnia.
Ostatecznie zdecydowano się na dom, który scenograf oglądał w pierwszej kolejności i który wówczas odrzucił. - Prawa własności do tego domu nie były określone. Toczyła się sprawa w sądzie. Cały rok wędrowaliśmy, żeby wrócić do Oświęcimia, i wtedy się okazało, że jest już właściciel. Dotarliśmy do niego, uzgodniliśmy warunki. Rzeczywiście, mogliśmy wejść do tego domu i w jego skorupie robić to, co chcieliśmy - przyznaje.
YouTube/GutekFilm
---
"Strefa interesów" to kino artystyczne. Mamy do czynienia z nietypowym podejściem do tematu II wojny światowej i Holokaustu, ze wzruszającą i wstrząsającą historią nawiązującą luźno do powieści wojennej Martina Amisa z 2014 roku. Film został nominowany w pięciu kategoriach: "Najlepszy film", "Najlepszy film międzynarodowy", "Reżyseria", "Scenariusz adaptowany" i "Dźwięk".
Tytuł audycji: "Spotkanie z..."
Prowadziła: Martyna Podolska
Gość: Ewa Puszczyńska (producentka filmowa)
Data emisji: 3.03.2024
Godzina emisji: 23.10
mg/kormp