Rosyjska rakieta nad Polską. Mularczyk: nikt dymisji ministra się nie domaga, oczekujemy jasnej informacji

W niedzielę rano Dowództwo Operacyjne Rodzajów Sił Zbrojnych podało na platformie X, że "o godz. 4.23 doszło do naruszenia polskiej przestrzeni powietrznej przez jedną z rakiet manewrujących wystrzelonych przez lotnictwo dalekiego zasięgu Federacji Rosyjskiej".

Obiekt wleciał w polską przestrzeń na wysokości miejscowości Oserdów (woj. lubelskie) i przebywał w niej przez 39 sekund. "Celem wykonywanych uderzeń były miejscowości znajdujące się w zachodniej Ukrainie" - dodano.

Rosyjska rakieta nad Polską. Ważne informowanie

Poseł Prawa i Sprawiedliwości Arkadiusz Mularczyk powiedział w "Sygnałach dnia", że jego ugrupowanie oczekuje od władz przede wszystkim precyzyjnych informacji na temat takich incydentów, tego, jak do nich dochodzi i jakie możliwości odpowiedzi ma nasze państwo.

- Gdy kilkanaście miesięcy temu był podobny incydent i rakieta wleciała na terytorium Polski, ówczesna opozycja, a dzisiejsza koalicja rządowa, domagała się dymisji ministra. Dzisiaj nikt dymisji ministra się nie domaga, aczkolwiek oczekujemy jasnej informacji - wyjaśnił Arkadiusz Mularczyk. 

- Gdyby ta rakieta uderzyła w jakiś obiekt na terytorium Polski, jakimi dzisiaj państwo polskie, Wojsko Polskie dysponuje instrumentami, żeby tego typu wydarzenia się nie odbywały i żeby nasi obywatele, którzy mieszkają na wschodzie, czuli się bezpiecznie - takich informacji oczekujemy od rządu - dodał. 

Naruszenie przestrzeni powietrznej. Decyzja po stronie wojska

Na uwagę, że żądanie dymisji szefa MON za rządów PiS miało związek z niepoinformowaniem od razu opinii publicznej o naruszeniu przestrzeni powietrznej, Mularczyk odparł, że "o tym podejmują decyzję przede wszystkim wojskowi, mając na względzie kwestie bezpieczeństwa, pewnej przewidywalności działań naszego państwa, zapobiegania czy zabezpieczenia".

- W dużej mierze musimy opierać się na wiedzy, doświadczeniu naszych wojskowych, do których mamy zaufanie - dodał.

Czytaj także: