Roman Haller, syn Idy i Lazara, Żydów ocalałych dzięki Irenie Gut-Opdyke, przyjechał do Polski specjalnie na premierę filmu "Przysięga Ireny". - Zdawałem sobie sprawę, że gdyby Ireny tam nie było, w tamtym czasie i okolicznościach, ja również bym nie żył. Dla mnie Irena jest jak matka, która mnie urodziła i która pozwoliła mi się narodzić - opowiada Roman Haller.
- Major Rügemer i Irena wyprowadzili 12 osób, w tym moich rodziców i jeszcze mnie w brzuchu matki, z wilii, w której piwnicach ukrywaliśmy się. Było tam zbyt niebezpiecznie, dlatego pod osłoną nocy wyprowadzono nas do lasu. Nie wiem, gdzie on dokładnie się znajduje. Gdzieś na terenie Ukrainy, Polski, trudno mi powiedzieć… W każdym razie rodzice mówili mi, że to była długa wędrówka - dodaje.
Dyskutowano, czy go zabić
Roman Haller wspomina, że jego matka była z nim w zaawansowanej ciąży. - Dzień rozwiązania był coraz bliżej. Moje narodziny mogły być jednak niebezpieczne dla reszty, ponieważ płaczące dziecko mogłoby stanowić zagrożenie dla całej dwunastki. Dyskutowali więc, że jeśli zajdzie taka potrzeba, to trzeba będzie mnie zabić, bo wokół byli niemieccy żołnierze - mówi.
- Głosowali, co zrobimy. Czy wszyscy zostaniemy zabici, czy wszyscy przeżyjemy. Major i Irena również głosowali, ponieważ także dla nich sytuacja była bardzo niebezpieczna (…). Sprowadzili ukraińskiego leśniczego, który miał doświadczenie w odbieraniu porodów zwierząt. Liczyli, że może też uda mu się odebrać poród dziecka. Na szczęście poród odbył się bez komplikacji, bo gdyby nastąpiły, moglibyśmy nie przeżyć. Tak się urodziłem - kontynuuje.
Źródło: Film Selekt/YouTube
Irena i major zdawali sobie sprawę, co im grozi
Roman Haller podkreśla, że major Rügemer "nie był nazistą, tylko oficerem Wehrmachtu odpowiedzialnym za stan pojazdów wojskowych w getcie". - Był człowiekiem, który zdawał sobie sprawę, że getto w Tarnopolu zostanie zlikwidowane, i jednocześnie wiedział, że dla ludzi tam mieszkających będzie to oznaczało śmierć - zauważa.
- Rozmawiał na ten temat z Ireną i oboje zadecydowali o tym, aby spróbować uratować tak wielu Żydów, jak to będzie możliwe. Tak też zrobili. To było 12 osób, wliczając moich rodziców. Po wojnie moi rodzice szukali zarówno Ireny, jak i Rügemera, ale nie mogli ich znaleźć. Nie zdawali sobie sprawy, że Irena wyjechała do Stanów Zjednoczonych (…). Udało się im odnaleźć majora. Mieszkał w Norymberdze, to 2 godziny drogi z Monachium. Sprowadzili go do naszego mieszkania i on był dla mnie jak dziadek - opowiada Roman Haller.
- Dla mnie byli bohaterami. Doskonale zdawali sobie sprawę, że jeżeli to, co robią, zostanie odkryte, to oboje zginą. Aby ratować ludzi, podjęli to ryzyko - mówi o Irenie i majorze gość Programu 1.
Zobacz także:
Tytuł audycji: "Spotkanie z..."
Prowadziła: Martyna Podolska
Gość: Roman Haller (syn Idy i Lazara, Żydów ocalałych dzięki Irenie Gut-Opdyk)
Data emisji: 21.04.2024
Godzina emisji: 23.34
DS/wmkor