Kiedy prof. Włodzimierz Lengauer zainteresował się starożytną Grecją?
Prof. Włodzimierz Lengauer przyznaje, że starożytni Grecy fascynowali go od najmłodszych lat, a swój udział mieli w tym Homer i Jan Parandowski. - Myśląc "Homer", mam na myśli pierwszą lekturę "Iliady" w przekładzie Dmochowskiego. Mało z tego rozumiałem i tym bardziej mnie to fascynowało. (...) Parandowski dziś trochę zapomniany (...), a nie waham się twierdzić, że niezależnie od "Mitologii" był on wielkością - zwraca uwagę gość Jedynki.
Dodaje, że w jego mniemaniu właśnie Parandowski był "największym w XX wieku" stylistą. - Proszę czytać choćby jego powieści, jak "Niebo w płomieniach". Nie ma większej satysfakcji i radości z języka polskiego - przekonuje rozmówca Katarzyny Kobyleckiej. Dodaje, że nauka greki stanowiła dla niego więcej niż przygodę. - Łacina wymaga dyscypliny myślenia, a w grece każdy termin jest wieloznaczny - uważa.
To sprawia, że właśnie grekę prof. Lengauer uważa za szczególnie predystynowaną do tworzenia poezji. - Przy całej mej młodzieńczej fascynacji Horacym uważam, że nie ma poety jak Pindar - przekonuje.
Co jest niezbędne dla pracy naukowej?
We wczesnych latach edukacji prof. Lengauera formowały stypendia zagraniczne. Jednym z ważniejszych wyjazdów był ten do Princeston w USA. - Z punktu widzenia początkującego adepta dyscypliny było to spotkanie z innym światem, ze znakomitą biblioteką. To z kolei dało świadomość, że bez zaplecza bibliotecznego, bez posługiwania się literaturą w kilku językach nie ma mowy o pracy naukowej - podkreśla.
Grecja starożytna a Grecja współczesna
Prof. Lengauer zwraca uwagę, że współcześnie w Grecji występuje silnie spopularyzowana świadomość łączności ze starożytnością. Jednocześnie trudno o rozstrzygnięcia jednoznaczne, choćby w kwestii języka. - Według jednej opinii, choćby poprzez zapis, greka jest stale ta sama. Według drugiej zaś, język współczesny ma bardzo mało wspólnego z językiem starogreckim - analizuje rozmówca Katarzyny Kobyleckiej.
Jako przykład podaje wizytę w restauracji i próbę zamówienia tam wina. - Jeśli usiłujemy się posługiwać greką klasyczną i poprosimy o "oinos", to nikt nie wie, o co tu idzie. Nawet jeżeli wymówimy to zgodnie ze współczesnymi zasadami wymowy, to też w pierwszej chwili nie zrozumieją. Bo wino jest "krasi". Tymczasem na każdej butelce mamy napisane "trapezikos oinos", czyli "wino stołowe" - tłumaczy prof. Lengauer.
Czytaj również:
Tytuł audycji: Po drugiej stronie lustra
Prowadziła: Katarzyna Kobylecka
Gość: prof. Włodzimierz Lengauer
Data emisji: 30.04.2024 r.
Godzina emisji: 0.14
mg/kormp