Przewodniczący klubu Polskiego Stronnictwa Ludowego krytykuje zapowiedź opozycji, która złożyła wnioski o odwołanie ministrów Aleksandra Grada i Jacka Rostowskiego. Jego zdaniem, w państwach o ugruntowanej demokracji rząd i opozycja ścigają się przedstawiając swoje rozwiązania spraw państwowych. - Ale jak nie ma dobrych rozwiązań dla państwa, to robi się pełną destrukcję - zauważa gość magazynu "Z kraju i ze świata".
Stanisławe Żelichowski uważa, że obaj ministrowie dobrze wywiązują się ze swych obowiązków. I wolałby, żeby opozycja dyskutowała z koalicją na tematy merytoryczne. - Niech opozycja przedstawi swój program, co by zrobiła inaczej, niż robią to ministrowie - mówi poseł. Jego zdaniem, jeżeli wnioski będą tylko totalną krytyką ministrów, to debata nad wotum nieufności będzie zmarnowanym czasem.
Stanisław Żelichowski uważa, że prezes PiS Jarosław Kaczyński nie powinien zarzucać Ślązakom braku polskości. - Już Norwid pisał, że jak dzielić Polaków na lepszych i gorszych, na patriotów dobrych i złych to tworzy się sekta, a nie naród - przypomina wieszcza. Podkreśla, że wolałby, żeby Polacy tworzyli naród nie sektę. Żelichowski wzywa, żeby nie dzielić Polaków.
- Ślązacy udowodnili nie raz, że są dobrymi Polakami, tak jak inni, np. Kaszubi - zauważa. Poseł PSL przypomina, że jest z Warmii i Mazur, gdzie jest mozaika narodowości i wyznań, a nie ma tam podziałów.
Rozmawiał Paweł Wojewódka.
(ag)
Aby wysłuchać całej rozmowy, wystarczy wybrać "Stanisław Żelichowski" w boksie "Posłuchaj” w ramce po prawej stronie.
Na magazyn "Z kraju i ze świata" zapraszamy codziennie po godz. 12.
Paweł Wojewódka: Pan poseł Stanisław Żelichowski, Polskie Stronnictwo Ludowe. Witam pana serdecznie, panie pośle.
Stanisław Żelichowski: Kłaniam się panu, witam państwa.
P.W.: Panie pośle, jak panu się podoba, że budzone są potwory sprzed lat, upiory sprzed lat?
S.Ż.: Myśli pan o wypowiedzi prezesa Kaczyńskiego, tak?
P.W.: Tak.
S.Ż.: No wie pan, ja jestem z takiego województwa warmińskiego, gdzie jest mozaika kultur, mozaika narodowości, wszyscy się dobrze czujemy, nie szukamy tego, co nas dzieli, a tego, co nas łączy. Każdy z państwa może przyjechać na Warmię i Mazury, poczuć się, gdzie jest prawdziwa polska gościnność, gdzie jest wielka serdeczność i nie widzę w tym problemu. Natomiast używanie takich słów jest nie na miejscu. To wiele lat temu – historia się lubi powtarzać – Norwid pisał do hrabiego Zamojskiego, że jeżeli Polaków dzielić na dobrych, złych, dobrych katolików, złych katolików, dobrych patriotów, złych, to tworzy się w wyniku takiego podziału sekta, a nie naród. I wolałbym, żebyśmy tworzyli naród w naszej trudnej (...) historii.
P.W.: Ale Śląsk również jest przemieszany kulturowo, tak samo jak Pomorze, tak samo jak Wielkopolska, tak samo jak Opolszczyzna. No i co dzisiaj?
S.Ż.: No tak, tylko że tego typu słowa... Polski naród jest na ogół przekorny, więc przypuszczam, że teraz w ramach spisu rolnego [sic] dla zasady przekory będą pewne większe ilości tych, którzy się przyznają do pochodzenia śląskiego, chociaż są Polakami, i nie mam co do tego złudzeń. Tyle krwi przeleli w kolejnych powstaniach śląskich za to, żeby utrzymać polskość tych ziem i w tej chwili ich potomkowie, którzy wyssali z mlekiem matki tę miłość do ojczyzny, nie powinni być w żaden sposób obrażani.
P.W.: Niektórzy Ślązacy mówią: jestem Ślązakiem i Polakiem, na Kaszubach też słychać bardzo często: jestem Polakiem i Kaszubem. Więc to potraktujmy jako puentę tej części rozmowy. A serial z odwoływaniem ministrów, panie pośle? Co pan sądzi na ten temat? Sprawa pana ministra Aleksandra Grada i sprawa pana ministra Jacka Rostowskiego? Kolejne odwołania. Marek Sawicki już to przeżył.
S.Ż.: Tak się składa... No właśnie. W takich państwa o ustabilizowanej demokracji opozycja ściga się z koalicją dobrymi rozwiązaniami dla państwa. No ale jak nie ma dobrych rozwiązań dla państwa, no to robi się pełną destrukcję. I to jest tak dzisiaj przy tych odwołaniach ministrów. Przecież każdy wie, że żaden z ministrów nie zostanie odwołany. I ja bym wolał, żeby opozycja powiedzmy dyskutowała z koalicją: no, wysłaliście wojska do Afganistanu, mają tam być, czy nie? Większe, mniejsze? To byłby jakiś temat realny do dyskusji. Wychodzimy z kryzysu, rząd podejmuje niepopularne różne ruchy. My byśmy to robili inaczej. I możemy o tych ruchach rozmawiać. Próbujemy szukać w polityce zagranicznej naszych sprzymierzeńców u naszych sąsiadów w całej Europie, no więc opozycja może powiedzieć: my byśmy to robili inaczej, tak czy... I to byłaby realna dyskusja. Natomiast jeżeli opozycja ma tylko jeden temat: odwołanie ministrów, no, ja mam cały czas nadzieję, że to nie będzie zmarnowany czas, że opozycja przedstawi przy kolejnych odwołaniach ministrów swój program, co by zrobili inaczej jak minister Rostowski, co by zrobili inaczej jak minister Grad. Jeżeli to będzie tylko totalna krytyka jednego czy drugiego, no to będzie zmarnowany czas w sejmie, a szkoda tego polskiego czasu.
P.W.: A czy to nie jest początek kampanii wyborczej i sposób na zaprezentowanie siebie? Może nie swoich programów, ale siebie?
S.Ż.: No, pewnie tak, kampania wyborcza się rozpoczęła, a więc zwykle tak bywa, że opozycja, żeby zdobyć władzę, musi krytykować to, co jest dobre w rządzie, a chwalić to, co jest złe. No, jeżeli wybrała sobie dobrych ministrów i próbuje ich ganić, to to jest normalne, polityczna praca, natomiast to niczemu dobremu nie służy.
P.W.: Ministrowi Jackowi Rostowskiemu zarzucane jest tsunami cenowe. To ja się spytam o ten cukier, panie pośle, bo to tak blisko PSL-u. Jak to z tym cukrem jest? Dlaczego on taki drogi? Był, bo już tanieje podobno.
S.Ż.: Tanieje... Więc w moim przekonaniu sprawa jest taka, że w czasie, kiedy negocjowaliśmy, bo to jest trochę wynik naszej przynależności do Unii Europejskiej, która postanowiła wszystko uregulować, no i wprowadziła... swego czasu były problemy z eksportem cukru, trzeba było do każdego kilograma czy tony dopłacać, więc wprowadzono kwoty cukrowe. Nasz minister uznał, który w tym czasie był na negocjacjach, że warto wieczorem spać, a nie negocjować kwoty, więc nie przyszedł na negocjacje. Stąd Polska dostała 300 tysięcy ton mniej jak zużywała do tej pory, a Niemcy dostali w ramach tych negocjacji to... co taką kwotę, jaka była zużywana przedtem. W związku z tym cukrem nie wiem, czy był tańszy w Polsce, był droższy, podaż, popyt, cena to są znane rzeczy, ale to się wyrównuje, to (...)
P.W.: Miejmy nadzieję, że już niedługo stanieje i wróci do tej starej ceny. Stanisław Żelichowski był państwa i moim gościem.
(J.M.)