Rosyjska dezinformacja w USA. Ekspert: będzie coraz trudniej

Dwóch pracowników telewizyjnej RT, kiedyś nazywanej "Russia Today" i będącej jedną z międzynarodowych tub propagandowych Kremla, zostało oskarżonych w Stanach Zjednoczonych o przekazywanie bardzo dużych sum jednej z firm medialnych, która jest powiązana z prawicowymi komentatorami. Takie działanie miało wspierać prorosyjskie narracje i w konsekwencji wpłynąć na zbliżające się wybory prezydenckie w USA.

Amerykański resort sprawiedliwości zajął już co najmniej 32 domeny internetowe używane do rozsiewania dezinformacji, a na 10 kolejnych osób nałożono sankcje.

Czy można odróżnić prawdę od fałszu?

Czy Stany Zjednoczone odrobiły lekcję z 2016 roku, kiedy dochodziło do wielu rosyjskich ingerencji w kampanię wyborczą? - Na pewno to jest proces. USA odrabiają lekcję, ale nie wiem, czy dadzą radę zrobić to całkowicie. Z tego powodu, że te wydarzenia dzieją się cały czas, powstają nowe domeny i obawiam się, że tego nie da się powstrzymać całkowicie. Zwłaszcza że świat jest połączony globalnie, mamy dostęp do mediów społecznościowych, jak wirusy rozpowszechniają się różnego rodzaju wiadomości - mówi prof. Tomasz Płudowski.

- Obawiam się, że wkraczamy w czasy, w których bardzo trudno odróżnić prawdę od fałszu. Wydawało się, że jeśli widzimy jakiś film czy zdjęcie, to musiało się wydarzyć. Niestety te czasy należą już do przeszłości. Będzie coraz trudniej, także dlatego, że istnieje wielość źródeł, które ze sobą konkurują. Często media próbują ujawniać jakieś informacje jako pierwsze, żeby wyprzedzić konkurencję, i to powoduje, że nie sprawdzają tych informacji wystarczająco dobrze - dodaje.

Zobacz także:

Kogo popiera Putin?

Prof. Tomasz Płudowski podejrzewa, że Władimir Putin wypuszcza teraz dość mylne informacje, jeśli chodzi o wybory prezydenckie w USA. - On twierdzi, że popiera Kamalę Harris, a nie Donalda Trumpa. Z tego powodu, że Donald Trump wprowadza działania negatywne, zwłaszcza z punktu widzenia ekonomicznego, dla Rosji. W związku z tym takie mylące informacje są celowo również wpuszczane w obieg, żeby mylić wyborców - twierdzi prof. Tomasz Płudowski.

Ekspert zwraca również uwagę na coraz bardziej precyzyjne namierzanie wyborców, którym brakuje niewiele do poparcia jakiegoś kandydata. Co to oznacza? - Przekaz jest skrojony właśnie pod nich, z punktu widzenia ich preferencji, zainteresowań, nawet tak niewinnych jak koty, psy czy ogrodnictwo. Takie przekazy kierowane są do nich, żeby wygrać ich głos w ostatniej chwili. Takim rzutem na taśmę wygrano wybory w 2016 roku. Była to wielkość rzędu 60-80 tys. wyborców. Gdy wszyscy byli pewni, że zwycięży Hillary Clinton, ostatecznie wygrał Trump. Teraz mamy bardzo zbliżoną sytuację - wyjaśnia ekspert.

Poza tym w audycji:

- Wicepremier Serbii Aleksandar Vulin spotkał się we Władywostoku, położonym na południu Rosji, z prezydentem tego kraju Władimirem Putinem. Vulin zapewnił, że "Serbia pod rządami prezydenta Vucicia nie zostanie członkiem NATO ani nie przyjmie żadnych sankcji przeciwko Rosji". Gość: Łukasz Kobeszko z Ośrodka Studiów Wschodnich.

- Prezydent Francji Emmanuel Macron mianował Michela Barniera na nowego premiera kraju. Decyzja zapadła prawie dwa miesiące po II turze wyborów parlamentarnych, w których zwyciężył mocno lewicowy Nowy Front Ludowy nad mocno prawicowym Zjednoczeniem Narodowym. Dziś przedstawiciele lewicowej koalicji nie kryją rozczarowania. O szczegółach Magdalena Skajewska.

- Meksykański rząd prezydenta Andresa Manuela Lopeza Obradora kończy swoją kadencję rekordową statystyką zabójstw, popełnianych najczęściej przez kartele narkotykowe i inne gangi przestępcze. Rekord ten to co najmniej 193 612 śmiertelnych ofiar. Gość: Urszula Żuławska z Polskiego Towarzystwa Studiów Latynoamerykańskich.

- Karin Kneissl, ze skrajnie prawicowej Wolnościowej Partii Austrii (FPÖ), jako minister spraw zagranicznych w pierwszym rządzie Sebastiana Kurza (2017-2019) znana była z prorosyjskich sympatii. Teraz zaangażuje się w bliski Putinowi projekt ochrony tygrysów syberyjskich. Materiał Katarzyny Semaan.