Czy mówienie "będzie dobrze" wystarczy? - Absolutnie nie. Przede wszystkim należy wysłuchać tych, którzy chcą mówić i zwracać uwagę na tych, którzy siedzą w apatii i nie chcą rozmawiać. Trzeba zapewnić im poczucie bezpieczeństwa, czyli zapewnić podstawowe potrzeby życia, bo muszą mieć co jeść i pić - twierdzi dr Beata Rajba.
Warto też pomóc, robiąc na przykład zbiórki rzeczowe. Jeśli mieszkamy daleko od terenów walczących z powodzią, pomyślmy o wpłacaniu pieniędzy na zbiórki. - One służą temu, żeby szybko i sprawnie rozdystrybuować to, co jest potrzebne, czyli suche ubrania, jedzenie, picie czy podstawowe leki - wyjaśnia ekspertka.
- Jeżeli rozmawiamy z tymi osobami, to dobrze, żeby słyszały, że są bezpieczne. Ważne jest, żeby umożliwić im zadzwonienie do rodziny, która się o nich martwi. W przypadku dzieci potrzebne są wszelkiego rodzaju przytulanki. My terapeuci mamy ze sobą bardzo często plecaki z różnymi gałgankami, które mogą te dzieci macać. Sensoryka przywraca częściowo poczucie bezpieczeństwa - podpowiada gościni Romana Czejarka.
Zwierzęta są bardzo ważne. Dlaczego?
Dr Beata Rajba zwraca uwagę na temat zwierząt. - Doświadczenia chociażby uchodźców z Ukrainy pokazują bardzo często, że odseparowanie od ukochanego zwierzaka, jest bardziej traumatyczne niż nawet utrata domu. Te zwierzęta są bezradne i też cierpią - mówi.
Kiedy dziecko zostaje ewakuowane z rodziną i musi zostawić psa, kota czy inne zwierzę, może przeżyć szok. - Wokół tego później bardzo często organizują się objawy. Wspomnę tutaj o ostatnim kryzysie w Ukrainie, gdzie ludzie nie wspominali przede wszystkim jako traumatyczne to, że zostawiali domy, tylko że zostawili psa, który machał ogonem na do widzenia. Czy też przeżywali, że chomik umierał z głodu w klatce. Dlatego jeśli możemy, to pozwólmy zabrać zwierzaki. Starajmy się przyjmować je do swoich domów - tłumaczy dr Beata Rajba.
Zobacz także:
Rozmawiajmy łagodnie, ale dyrektywnie
Na terenach zagrożonych powodzią, często pojawiają się apele służb o ewakuację mieszkańców. Zdarza się jednak, że mieszkańcy nie chcą opuścić swoich domów, ponieważ boją się zostawić dobytek całego życia. Jak należy rozmawiać z tymi ludźmi?
- Przede wszystkim trzeba zdać sobie sprawę, że to, co ich zatrzymuje, to sparaliżowanie strachem. Oni do tego stopnia utracili poczucie kontroli, że nie chcą zostawić tych resztek, które mają u siebie, więc trzymają się kurczowo tych zabudowań i swojego domu, bo tu czują się bezpieczni. Wtedy nie są w stanie podjąć działań - zauważa dr Beata Rajba.
Ekspertka dodaje: - Mówimy do nich łagodnie, ale też dyrektywnie. Mówimy im, co zabrać i gdzie pójść. Bardzo często są apele o natychmiastową ewakuację, ale nie ma informacji, gdzie ta ewakuacja i jakimi drogami. To też jest podstawowy błąd. Nie wszyscy jesteśmy tutaj specjalistami, ale taka informacja powinna być bardzo dyrektywna i być instrukcją, gdzie mają się udać, żeby być bezpieczni.
"Lato z Radiem" na antenie Programu 1 Polskiego Radia codziennie, od poniedziałku do soboty, w godzinach 9.00 - 12.00. Słuchaj też na stronie www.latozradiem.pl oraz w aplikacji mobilnej "Lato z Radiem".