Po ostatnich wydarzeniach na południu Polski zdarzają się sytuacje, że firma znajduje się na terenie, który nie został zalany, natomiast pracownik z powodu zniszczeń w jego okolicy nie jest w stanie dotrzeć do pracy. Co wtedy powinien zrobić?
- W prawie pracy są określone przepisy dotyczące nawet takiej sytuacji. Kilkanaście lat temu przyjęto specjalną ustawę, która reguluje, co dzieje się z usprawiedliwieniem nieobecności w przypadku powodzi. Należy o takiej nieobecności powiadomić pracodawcę - tłumaczy mec. Grzegorz Ruszczyk.
Pracownik nie musi osobiście zgłaszać swojej nieobecności. Może to zrobić współpracownik, który wie o całej sytuacji. Według przepisów nieobecność musi zostać zgłoszona niezwłocznie, ale nie później niż po 2 dniach.
- Może jednak dojść do takiej sytuacji, że ktoś przez te 2 dni też nie będzie miał zasięgu. Nie będzie miał również przez tydzień. Wtedy przepis nam mówi, że "kiedy będzie to możliwe". Dlatego, jeśli jest obiektywna sytuacja, jak powódź czy tego rodzaju kataklizm, to rzeczywiście to usprawiedliwienie nieobecności nie musi być niezwłoczne - twierdzi ekspert.
Pracownik otrzyma wynagrodzenie
Czy pracownik otrzyma wynagrodzenie, jeżeli z powodu powodzi nie będzie mógł wykonywać swoich obowiązków? - Kodeks wprost stanowi o tym, że wynagrodzenie jest za pracę wykonaną. Chyba że mamy przepis szczególny. Tu trochę robimy kółko i wracamy do ustawy, która dotyczy usuwania skutków powodzi. Z tych przepisów wynika, że powódź to jest przyczyna, która usprawiedliwia nieobecność w pracy - mówi mec. Grzegorz Ruszczyk.
- Gdyby było tak, że nas na szczęście powódź nie dotknęła, ale nie mamy drogi wyjazdu, bo wokół wszystko jest zalane, i nie da się dojechać, wtedy też taka obecność jest usprawiedliwiona - dodaje.
Gość Jedynki wyjaśnia: - Jeśli chodzi o pieniądze, to również ta ustawa przewiduje pewien mechanizm, który polega na tym, że do 10 dni roboczych jest płatne przez firmę. To nie jest wynagrodzenie, jakie dostawalibyśmy normalnie. Ustawa mówi, że to jest odpowiednia część minimalnego wynagrodzenia regulowanego przepisami. To jest obciążenie jednoznacznie przypisane firmom.
Firma proponuje urlop. Przyjąć czy nie?
Może zdarzyć się, że pracodawca zaproponuje pracownikowi, aby jego nieobecność była potraktowana jako urlop wypoczynkowy płatny. Jeżeli pracownik zdecyduje się na to, otrzyma wyższe wynagrodzenie niż w przypadku nieobecności spowodowanej powodzią. Pracownik może jednak odmówić, jeśli zależy mu na późniejszym urlopie.
Najgorszą sytuacją jest wzięcie urlopu bezpłatnego. - Wtedy nikt za nic mi nie zapłaci. Wymóg jest taki, że wniosek o urlop bezpłatny powinien być na piśmie. Powinien z tym wyjść pracownik. Jeśli skłania go do tego pracodawca, a on nie chce tego zrobić, to pracodawca ma trochę zamknięte drzwi - zauważa mec. Grzegorz Ruszczyk.
Zobacz także:
W południowo-zachodniej Polsce trwa dramatyczna walka ze skutkami intensywnych opadów deszczu. Codziennie na trzech antenach: Jedynki, Trójki i Polskiego Radia 24 w godz. 12.00-13.00 oraz 16.00-19.00 emitujemy specjalny "Raport powodziowy" Polskiego Radia. Zachęcamy do słuchania!
"Lato z Radiem" na antenie Programu 1 Polskiego Radia codziennie, od poniedziałku do soboty, w godzinach 9.00 - 12.00. Słuchaj też na stronie www.latozradiem.pl oraz w aplikacji mobilnej "Lato z Radiem".
DS/wmkor