Ardanowski o aferze KOWR: poseł ma prawo otrzymać dokumenty

Data publikacji: 27.09.2024 09:47
Ostatnia aktualizacja: 28.09.2024 09:19
Ten tekst przeczytasz w 2 minuty
- Nie było żadnych błędów w KOWR, nie ma żadnych strat, które poniósł Skarb Państwa. Dwie prokuratury mojego zastępcę uznały za osobę pokrzywdzoną, a jedna, działając na polecenie, jak sądzę polityczne, próbuje sprawę dalej drążyć - przekonywał na antenie Programu 1 Polskiego Radia Jan Krzysztof Ardanowski (Kukiz'15), były minister rolnictwa w rządzie Zjednoczonej Prawicy.

Uczestnicy afery w KOWR próbowali uzyskać dokumenty związane ze sprawą - podała Wirtualna Polska. Chodzi o byłego wiceministra rolnictwa Tadeusza Romańczuka, który wraz ze swoim byłym zwierzchnikiem, a obecnie posłem Janem Krzysztofem Ardanowskim, chcieli uzyskać od podległej im niegdyś instytucji dokumenty mające związek z jej gigantycznymi stratami.

Materiały związane z aferą w Krajowym Ośrodku Wspierania Rolnictwa uzyskał wcześniej Grzegorz P., były szef tej instytucji, również podejrzewany o udział w tej sprawie.

Jan Krzysztof Ardanowski stwierdził, że oskarżenia te mają związek z jego planami politycznymi. - Komuś to mocno zaczyna przeszkadzać, ktoś się może tego boi, że rzeczywiście jakaś realna siła na prawicy obok Prawa i Sprawiedliwości może powstać - ocenił.

POSŁUCHAJ

27:01

Jan Krzysztof Ardanowski o aferze KOWR (Sygnały dnia)

- Sprawa jest absolutnie dęta, od pięciu lat prokuratury prowadziły śledztwa, próbowały udowodnić mojemu zastępcy jakieś złe działania - zaznaczył i dodał, że jako poseł ma prawo otrzymać dokumenty dotyczące sprawy KOWR.

Jak podkreślił, wszystko odbyło się zgodnie z przepisami. - Ja kopie takich dokumentów otrzymałem, zgodnie z polskim prawem, one są potrzebne w prokuraturze, żeby prokurator również wiedział, że nie było żadnego przestępstwa, żadnej straty. Cała reszta to jest humbug, gra polityczna (…). Jako poseł mam prawo od urzędów państwowych oczekiwać kopii dokumentów, które potwierdzają w tym przypadku absolutnie uczciwość ówczesnych władz KOWR - mówił.

Śledztwo w sprawie nieprawidłowości w KOWR prowadzi Prokuratura Regionalna w Warszawie. Chodzi o 170 mln zł, bo tyle wyniosły straty w Krajowym Ośrodku Wspierania Rolnictwa. Pieniądze te miały trafić do firmy Eskimos oraz spółdzielni Bielmlek.

Czytaj także:

Jak przypomina wp.pl, Krajowy Ośrodek Wspierania Rolnictwa, bez żadnego przetargu, zlecił firmie Eskimos skup jabłek za kwotę 100 mln zł. Doprowadziło to do strat i oskarżeń o niegospodarność.

W przypadku Spółdzielni Mleczarskiej Bielmlek, której długi w pewnym momencie przekroczyły wartość jej majątku, KOWR udzielił gwarancji kredytowych na 30 mln zł. Ostatecznie spółdzielnia zbankrutowała, a pieniądze z gwarancji kredytowych przepadły.

Śledztwo w tej sprawie trwa od pięciu lat. Jedną z osób związanych z aferą jest Tadeusz Romańczuk, który jako wiceminister rolnictwa nadzorował pracę KOWR, a jednocześnie od wielu lat był związany z Bielmlekiem. Z kolei pomysł na skup jabłek, który skończył się aferą Eskimosa, pochodził od zwierzchnika Tadeusza Romańczuka, czyli byłego już ministra Jana Krzysztofa Ardanowskiego.

Więcej w nagraniu.

Audycja: Sygnały dnia
Prowadzący: Grzegorz Osiecki
Gość: Jan Krzysztof Ardanowski (Kukiz'15)
Data emisji: 27.09.2024
Godzina emisji: 8.15
IRA/wp.pl/Jedynka/ka/kmp

cover
Odtwarzacz jest gotowy. Kliknij aby odtwarzać.