Rafał Rutkowski w "Żarty dla mas" opowiada o 20 latach małżeństwa ze swoją "szwedzką żoną". Żartuje ze starości i bycia mężczyzną po pięćdziesiątce. Z programu można się dowiedzieć, dlaczego Rutek czasami chciałby być kobietą oraz dlaczego tak trudno jest mu przytyć. Komik dzieli się z widzami spostrzeżeniami rodzica, którego dzieci wchodzą w dorosłość oraz zdradza, jak poderwać dziewczynę metodą "na samolot". Opowiada też o lękach przed własną zmywarką, jak smakują szwedzkie śledzie oraz dlaczego najgorszego sylwestra spędził w Chicago.
Musiałem się zbudować na nowo jako komik
W audycji "Folder ulubione" Rafał Rutkowski opowiedział Uli Kaczyńskiej, że śmiech, żarty, rozładowywanie napiętej sytuacji - to było zawsze coś, co lubił bardziej niż cokolwiek innego. -Kiedy dostałem się do warszawskiej szkoły teatralnej, to się okazało, że aktorstwo, to nie jest taki łatwy kawałek chleba, to nie jest taki łatwy zawód. Zrozumiałem, że ja będę raczej aktorem komediowym niż dramatycznym. Jak się na mnie spojrzy, to widać dlaczego. Wywołuję uśmiech na twarzach dosyć szybko, to fajna rzecz - wskazał.
Gość radiowej Jedynki od ponad ćwierć wieku występuje na scenie. - Kręci mnie szybka informacja zwrotna od publiczności, szybka gratyfikacja - mówi się coś zabawnego i ludzie się śmieją. To daje wielką satysfakcję - podkreślił. Zapytany, co się dzieje, gdy żart nie chwyci i ludzie się nie śmieją, odpowiedział, że w teatrze to jeszcze jakoś się rozchodzi po kościach, w stand-upie jest gorzej. Trzeba dać następny strzał, bo cisza zjada, wywołuje blokadę. Dopytany, czy jemu coś takiego się przydarzyło, potwierdził.
Rutkowski przyznał, że musiał się "zbudować na nowo" jako komik, musiał się tego nauczyć. To wymagało czasu. - Aktor jest przyzwyczajony do jakiejś formy, do grania jakieś postaci. Boi się być sobą na scenie. Nie po to się jest aktorem, żeby być sobą na scenie. Komik, stand-uper musi sprawiać wrażenie, że jest sobą na scenie. Widzowie muszą myśleć, że wyszedł do nich Rafał Rutkowski i na bieżąco, z głowy wymyśla im jakieś anegdotki. Wtedy stand-up działa. Nie może w tym być fałszu - zaznaczył.
Wyjaśnił, że gdy wpada mu do głowy jakiś żart, zapisuje go sobie w notatniku a następnie testuje go na widowni. - To jest super rzecz. Komik może wejść na tzw. open mike'a - przy okazji występów innych komików wchodzi jako "joker" i przez parę minut opowiada żarty ludziom, którzy wiedzą, że one są świeże, czyli mają prawo być słabe. Można się wtedy zorientować, co zażarło, a co nie. Tak się tworzy, minuta po minucie, program - powiedział.
Gość radiowej Jedynki podkreślił, że w byciu komikiem najfajniejsze jest to, że można obśmiać na scenie coś, co denerwuje w prawdziwym życiu.
Czytaj także:
Tytuł artykułu: Folder ulubione
Prowadzi: Ula Kaczyńska
Gość: Rafał Rutkowski (aktor i komik)
Data emisji: 11.11.2024 r.
Godzina emisji: 13.00-14.00
kk