18 stycznia 2025 roku w Narodowym Starym Teatrze w Krakowie Luk Perceval pokaże już swój trzeci polski spektakl. Jest to przedstawienie "Seks, hajs i głód" na podstawie cyklu powieściowego Emila Zoli "Rougon-Macquartowie". W obsadzie znaleźli się m.in. Anna Dymna, Małgorzata Zawadzka i Roman Gancarczyk.
Zola opisał losy fikcyjnej rodziny Rougon‑Macquartów, bohaterami czyniąc biznesmanów, ekspedientki, rewolucjonistów, prostytutki, górników czy lekarki. Każdy członek rodziny mierzy się z tym, co poprzednie pokolenie przekazało mu w spadku: biedę, alkoholizm, szaleństwo, ambicję czy talent artystyczny. Jednocześnie pozostaje pod wpływem rzeczywistości, w jakiej funkcjonuje.
Anna Dymna: teatr Percevala mnie wciąga
- Wydawało mi się, że nie będę już niczego grała w teatrze. Ten zawód uprawiam 55 lat i czasami w tym biegu już nie mogę sobie poradzić (…). Widziałam jednak dwa przedstawienia Luka Percevala i to jest teatr, który mnie tak wciąga i interesuje, że pomyślałam: jeżeli on mi zaproponował, żebym była w jego przedstawieniu, to musiałabym być głupia, żeby tego nie przeżyć - komentuje Anna Dymna.
Aktorka dodaje: - To jest rzeczywiście bardzo ważne spotkanie, a w moim życiu najbardziej liczą się spotkania. Jak ja to nazywam, to są podróże na różne planety, a na tej planecie jeszcze nie byłam. Okazuje się, że wszechświat jest nieskończony (…). Na razie mamy rano i wieczorem próby z Percevalem. To jest niezwykłe, że człowiek jak jest aktorem, to staje nagle przed kimś i widzi, że nic nie umie, nic nie wie, musi wszystkiego nauczyć się i że czeka go jakaś tajemnicza przygoda.
Powieści Zoli. Namiętności i perypetie
O czym będzie spektakl Luka Percevala? - Jest to bardzo trudna materia, która nazywała się pierwotnie "Karma Zola". Na podstawie 21 powieści Zoli będziemy opowiadali o różnych namiętnościach, perypetiach ludzkich. O tym, jak to wszystko kłębi się, przenosi z człowieka na człowieka, z pokolenia na pokolenie… To ogromna materia. Jestem niezwykle ciekawa i cieszę się, że jeszcze mnie coś czeka - mówi Anna Dymna.
- Nie będę wam mówić, co gram. Nie gram jednej postaci. Jakkolwiek już widzę, że wszystko, co w tych trzech postaciach jest, to jest w jednej - kontynuuje artystka.
Teatr uratował Annę Dymną od śmierci
Czym dla Anny Dymnej jest teatr? - Dawno bym nie żyła, gdyby nie teatr. Życie jest drogą równoległą do teatru. A jak to zrobić, żeby nie pogubić się w życiu? Jak ci się wydaje, że już zawaliło się całe życie, to masz jeszcze drugą drogę, która ratuje cię od śmierci. Ja miałam takie życie, że w nim nagle wszystko waliło się, paliło, umierało, znikało. Wypadki, ból, śmierć… Miałam jednak cały czas drugą drogę, gdzie ktoś na mnie czekał i mogłam tam spokojnie odpocząć - zdradza.
- Wejście na scenę to jest coś takiego, że musisz skoncentrować się i udać się w wirtualny świat stworzony przez reżysera. Masz publiczność i możesz zapomnieć na chwilę o tym, co cię boli w rzeczywistości. Ja do tej pory tak działam - dodaje.
Zobacz także:
Tytuł audycji: Teatr, to lubię!
Prowadziła: Martyna Podolska
Data emisji: 16.11.2024 r.
Godzina emisji: 22.05
DS