Ksawery Jasieński to jeden z najwybitniejszych polskich lektorów, zwanym "kustoszem żywego słowa", "człowiekiem o aksamitnym głosie" lub - ze względu na swoją elegancję i wytworność - "księciem lektorów".
Dla jednych jest głosem dzieciństwa, który codziennie rano witał ich przez radioodbiornikami lub czytał książki. Dla innych lektorem, który nie pozwalał zasnąć w trakcie oglądania filmów fabularnych i przyrodniczych. Choć ma już 93 lata, jego głos wciąż jest dobrze znany. Do dziś można go usłyszeć w pociągach warszawskiego metra, gdzie zapowiada stacje I linii.
Pracę w Polskim Radiu rozpoczął w 1953 roku, a jego głos można było usłyszeć na antenie Programu 1, ale również Programu 2 i Programu 3. We wtorek (17.12) o godz. 13.00 w Studiu PR im. Władysława Szpilmana odbędzie się niezwykłe wydarzenie - benefis na 93. urodziny Ksawerego Jasieńskiego, które obchodził 13 września. - Wszystko będzie przygotowane z najdrobniejszymi szczegółami, aby opowiedzieć historię p. Ksawerego. Od samego początku aż do dziś - komentuje Marta Kawalec, dziennikarka Polskiego Radia.
Ten głos jest wyzwaniem
Marta Kawalec jest autorką książki "Ten głos. Ksawery Jasieński". - Głos p. Ksawerego zawsze był w mojej głowie, bo najpierw słuchałam filmów przyrodniczych, które czytał jako lektor. Później jeździł ze mną metrem. Tak samo chodząc po korytarzach radiowych, cały czas towarzyszył mi na jakimś etapie mojej pracy. Ten głos rzeczywiście jest charakterystyczny - opowiada.
- Trudno jest pisać o głosie, ale pisanie o głosie, który miał takie przygody i tak wspaniałe życie, to już jest bardzo przyjemne wyzwanie - dodaje.
Dostawał czekoladki, owoce i szaliki
Ksawery Jasieński, będąc spikerem Polskiego Radia, cieszył się ogromną popularnością. - Kiedyś lektorzy byli obdarzani dużą sympatią. Lektor był kimś, kto towarzyszył na co dzień, bo radio było towarzyszem dnia codziennego w wielu domach. Dlatego ten głos stawał się takim naszym przyjacielem - mówi Marta Kawalec.
- Wiele osób uważało, że należy takim ludziom dziękować. Stąd paczuszki, które pojawiały się (w radiu - red.). Dostawał je nie tylko p. Ksawery, chociaż on je otrzymywał w bardzo dużej ilości. Były to szaliki, żeby nie zaziębił się i żeby ten głos zawsze był słyszany. Były to też czapki, rękawiczki, czekoladki, egzotyczne owoce czy kwiaty dla mamy p. Ksawerego, która go urodziła - kontynuuje dziennikarka.
Jak Ksawery Jasieński został spikerem radiowym?
Historia głosu Ksawerego Jasieńskiego była trochę przypadkowa. Znakomity lektor początkowo kształcił się w całkowicie innym kierunku. - Przypadek bardzo często rządził p. Ksawerym, bo on miał zupełnie inne poglądy na to, co będzie robił w przyszłości. Studiował wtedy ekonomię, interesował się teatrem, miał też wiele różnych zainteresowań, które mogły go zaprowadzić kompletnie w inne miejsce, gdyby nie to, że zdarzył się pewien wypadek - zdradza Marta Kawalec.
- Będąc studentem i świętując egzaminy, bawił się w wesołym miasteczku na tyrolce. Ona urwała się, a p. Ksawery z dość dużej wysokości upadł na ziemię. Kilka tygodni musiał spędzić w szpitalu. Tam zaczął czytać pacjentom - wyjaśnia rozmówczyni Uli Kaczyńskiej.
I to właśnie pacjenci zmusili go, żeby wziął udział w konkursie na spikera radiowego. - Powiedzieli, że albo to zrobi dobrowolnie albo z przymusu. Oczywiście to nie było tak, że robił to z przymusu, bo spodobało mu się czytanie. Lubił, kiedy w sali gromadzili się nie tylko pacjenci z całego oddziału, ale też pielęgniarki i lekarze, którzy przychodzili posłuchać, jak czyta. To był głos, który potrafił jednoczyć i zbierać wokół siebie dużo ludzi - dodaje Marta Kawalec.
Zobacz także:
Tytuł artykułu: Folder ulubione
Prowadziła: Ula Kaczyńska
Gość: Marta Kawalec (dziennikarka Polskiego Radia, autorka książki "Ten głos. Ksawery Jasieński")
Data emisji: 16.12.2024 r.
Godzina emisji: 14.14
DS