Akcja "We Will Rock You" dzieje się w zglobalizowanym świecie przyszłości, gdzie wszystkimi aspektami życia na iPlanecie, którą dawniej nazywano Ziemią, rządzi jedna, potężna korporacja. Posiadanie instrumentów muzycznych jest zakazane, muzyka jest bowiem wyrazem absolutnie niepożądanego indywidualizmu. Kilkoro buntowników, którzy w tajemnicy kultywują pamięć o przeszłości, nie chce pogodzić się z taką ponurą egzystencją i podejmuje walkę o wolność, miłość i rocka.
Brit razy 400
26 stycznia "We Will Rock You" zostanie wystawiony po raz ostatni, do tej pory w Teatrze Roma był zagrany już blisko 400 razy (stan na 8.01). Czy bycie tą samą postacią tyle razy jest dla Kamila Franczaka trudne?
- To duże wyzwanie, ale myślałem, że granie tej samej postaci tyle set razy będzie zadaniem dużo trudniejszym niż okazało się w rzeczywistości. Okazuje się, że to jest wręcz przyjemne, bo jeżeli jest się aktorem, artystą, wykonawcą pracującym stale nad materiałem, to wtedy udaje się odnaleźć w tym za każdym razem jakąś świeżość - odpowiada Kamil Franczak.
Artysta przyznaje również, że ten musical ma dość luźną, rozrywkowa formę. - Jeśli my się bawimy, to widz też bawi się. Nie ma innej możliwości, żebyśmy trochę nie szukali tej świeżości pomiędzy sobą i pracowali nad swoimi rolami, zaskakiwali się czymś za każdym razem - dodaje.
Czego bali się aktorzy?
Jakie obawy mieli aktorzy, kiedy spektakl dopiero wchodził na scenę? - Na pewno było pełno obaw o przyjęcie polskich tłumaczeń piosenek Queen ze strony widzów. To ogromne wyzwanie, bo to jednak są ikoniczne utwory. Te obawy praktycznie zniknęły, chociaż oczywiście, że pojawiały się głosy osób niezadowolonych z tego powodu i trochę trudno ich nie zrozumieć, bo rzeczywiście jest to jakaś walka pomiędzy ikonicznością wykonania oryginalnego, a tego, że my w Polsce musimy wystawić musical w języku polskim - mówi Kamil Franczak.
Początkowo spektakl był dłuższy niż teraz. - Wszystko musiało trochę osadzić się oraz nabrać nieco luzu i tempa gry w ping-ponga, bo trochę na tym tempie opiera się "We Will Rock You". Poza tym jesteśmy bardzo rozsmakowani w swoich postaciach i kochamy je bardzo. A w filmie nie ma takiej możliwości, żeby swoje postaci dopracowywać do ostatniej chwili aż tyle razy - wyjaśnia.
Pojawić się, rozkochać i porzucić
Za co Kamil Franczak lubi Brita? - Najbardziej chyba za to, że spełnia pewne zadanie w musicalu. Nie mogę powiedzieć do końca jakie. Postaram się to spuentować metaforą, bo ma: pojawić się, rozkochać i porzucić. Nic więcej nie mogę powiedzieć, bo wtedy wyląduje w tym specjalnym miejscu w piekle dla osób spojlujących fabułę - zdradza Kamil Franczak.
- Bardzo lubię go za pogodę ducha, miłość do muzyki i za to, jaką ma energię oraz jaką energię ma wnieść do spektaklu - dodaje aktor.
Zobacz także:
Tytuł artykułu: Folder ulubione
Prowadziła: Ula Kaczyńska
Gość: Kamil Franczak (aktor)
Data emisji: 8.01.2025 r.
Godzina emisji: 14.11
DS