Głównym bohaterem monodramu "Belfer" jest nauczyciel, tytułowy belfer. Belfer, by wykonywać swój zawód, musi mieć uczniów. Jest w tym podobny do aktora. Ten, by być aktorem, musi mieć publiczność. W sztuce Jean-Pierre'a Dopagne'a belfer zostaje aktorem, żeby móc opowiedzieć o swojej zabójczej przygodzie z własną maturalną klasą, co doprowadziło go najpierw do więzienia, a potem do teatru.
Zdarza się, że nauczycielem zostaje się z powołania, czyli naprawdę chce się uczniów czegoś nauczyć. Co jednak, jeśli uczniowie mają te nauki głęboko w nosie i robią wszystko, żeby nauczyciela zniechęcić do pracy? Belfer też przecież jest człowiekiem i czasem marzy mu się odwet…
Reżyser też jest belfrem
Jacek Bończyk już od dwóch lat planował wystawienie spektaklu "Belfer". - Kilkanaście lat temu widziałem ten monodram w wykonaniu p. Wojciecha Pszoniaka. Zrobiło to na mnie duże wrażenie, ale nie zdążyłem go obejrzeć po raz drugi. Potem minęło wiele czasu i szukałem czegoś, co byłoby ważne dla mnie - mówi reżyser spektaklu.
- Nie będę ukrywał, że ja też bywam belfrem, ponieważ uczę w jednej z warszawskich uczelni. Za każdym razem, kiedy kończy się sesja, a ma nastąpić nowy semestr i przychodzi nowa grupa młodych ludzi i ten rozstrzał pomiędzy mną facetem po pięćdziesiątce a tą młodzieżą, jest tak duży, to zastanawiam się, czy jeszcze dam radę złapać z nimi kontakt. Taka obawa jest za każdym razem. Też przez to ten tekst jest mi bardzo bliski - dodaje Jacek Bończyk.
Czego Jacek Bończyk nauczył się reżyserując Przemysława Bluszcza i ten tekst? - To było bardzo duże wyzwanie, bo znamy się i graliśmy ze sobą parę razy. Jako reżyser lubię ten moment, kiedy przystępuję do pracy nad nowym materiałem. To jest mój czwarty monodram, który wyreżyserowałem, przy czym nigdy nie miałem do czynienia z tak silną osobowością (…). Dla mnie bardzo ważne jest to, że w jakimś momencie tak dobry i dojrzały aktor po prostu zaufał mi - twierdzi.
Kim jest potwór?
W jaki sposób monodram i postać głównego bohatera opisuje Przemysław Bluszcz? - Z potworami często tak bywa, że zaczynają od idealizmu. To, w jakie ideały wierzył, a jakie doprowadziły go do tego, co wydarzyło się, to są zupełnie różne historie. Ważne jest to, że to był wieloletni proces, który w nim narastał i który budził w nim ogromne wątpliwości. To jest trochę opowieść o drodze do ściany - mówi Przemysław Bluszcz.
- Ten tekst jest przewrotny, bo mamy do czynienia z belfrem, który jest aktorem i z aktorem, który jest belfrem. Zresztą autor dość sprytnie to zapętlił i myślę, że widzowie zostaną trochę z takim dziwnym czymś - dodaje.
Zobacz także:
Poza tym w audycji:
- O nowym spektaklu Luka Percevala "Seks, hajs i głód" w Narodowym Starym Teatrze w Krakowie oraz o premierze spektaklu "Upiory" w Teatrze Telewizji Polskiej.
- W dniu pogrzebu wspominaliśmy znakomitego aktora teatralnego, związanego z Teatrem Studio w Warszawie i Teatrem Polskiego Radia Stanisława Brudnego.
Tytuł audycji: Teatr, to lubię!
Prowadziła: Martyna Podolska
Data emisji: 18.01.2025 r.
Godzina emisji: 22.06
DS