Premier Donald Tusk przedstawił kilka dni temu w Sejmie pomysł powszechnych szkoleń wojskowych. Z kolei na ostatnim posiedzeniu rządu Tusk powiedział, że w 2027 roku Polska osiągnie możliwość przeszkolenia wojskowego 100 tysięcy ochotników w ciągu roku.
Szkolenia tak, ale z głową
Adrian Zandberg uważa, że w kwestii szkoleń przede wszystkim "trzeba sobie zadać pytanie, jakie są nasze realne potrzeby, jeżeli chodzi o obronność i odporność". W jego opinii sam pomysł powszechnych szkoleń jest dobry, ale musi być zrobiony z głową, żeby ludzie wyszli z nich z realnymi kompetencjami. - Jeżeli mówimy o szkoleniach strzeleckich, to żebyśmy odpowiedzieli sobie uczciwie na pytanie, ilu mamy tych, którzy są w stanie szkolić, ile czasu realnie potrzeba na to, żeby człowieka wyszkolić tak, żeby był w stanie poradzić sobie ze strzelaniem - zaznaczył.
Kandydat Razem na prezydenta podkreślił, że "podstawowe rzeczy, których powinniśmy na większą skalę w Polsce uczyć, to zarządzanie sytuacjami kryzysowymi, pierwsza pomoc, funkcjonowania w sytuacji zagrożenia". - Druga rzecz, która jest istotna, to to, że te szkolenia muszą mieć też sens na poziomie wykonania, to znaczy, żeby nie skończyło się tak, że po prostu będziemy robić weekendowy wyjazdy na nieprzygotowany poligon, które będą polegały na tym, że ludzie odbędą piknik i zjedzą sobie grochówkę na poligonie, bo to jest żadne szkolenie i z takiego szkolenia potem nie wynosi się żadnych kompetencji - podkreślił.
"Pół narodu zrozumiało, że to pobór"
Zandberg stwierdził, że w sprawie szkoleń powinno być mniej hype'u, a więcej realnego przygotowania. - Ja bym proponował następnym razem panu premierowi, żeby zanim wyjdzie na mównicę sejmową i ogłosi plany, których jeszcze nie ma, w taki sposób, że pół narodu zrozumiało, że wprowadza pobór powszechny do wojska od jutra, żeby jednak ważył słowa - powiedział.
Gość Jedyni uważa też, że w kwestii obronności powinniśmy porozmawiać przede wszystkim o tym, "gdzie jesteśmy dzisiaj, jeżeli chodzi np. o produkcję prochów wielobazowych, produkcję nitrocelulozy". - Polska - 38-milionowy naród z gospodarką, która od dwóch dekad rośnie, nie jest w stanie zabezpieczyć dzisiaj swoich podstaw potrzeb, jeżeli chodzi o chemię, której potrzeba do tego, żeby produkować amunicję - zaznaczył.
Pozwolenia na broń. Zandberg sceptyczny
Zandberg odniósł się w audycji także do kwestii wydawania pozwoleń na broń, o które coraz częściej starają się Polacy. - Nie mam poczucia, że ten system przyznawania pozwoleń na broń w Polsce działa dobrze i że dobrze eliminuje zagrożenie tego, że broń trafi w niepowołane ręce. I nie podzielam entuzjazmu niektórych polityków, którzy uważają, że masowe występowanie o pozwolenia na broń bardzo mocno podnosi nasze zdolności obronne - ocenił.
Źródło: Program 1 Polskiego Radia/paw/kor
Zandberg o Tusku. "Pół narodu zrozumiało, że wprowadza powszechny pobór" - Jedynka - polskieradio.pl