Dzień Woli solą w oku Łukaszenki. Białorusini świętują za granicą

Data publikacji: 25.03.2025 13:20
Ostatnia aktualizacja: 25.03.2025 15:20
Ten tekst przeczytasz w 2 minuty
W Białymstoku odbył się mityng i koncert z okazji białoruskiego święta - Dnia Woli.
W Białymstoku odbył się mityng i koncert z okazji białoruskiego święta - Dnia Woli., Autor - PAP/Michał Zieliński
Dzień Woli jest świętem Białorusinów domagających się niepodległości i demokracji we własnym kraju. Reżim Łukaszenki nie uznaje tego święta, dlatego obchodzone jest za granicą. - Na Białorusi panuje obecnie reżim, który - jeżeli chodzi o represje - można porównać do reżimu stalinowskiego - powiedział w audycji radiowej Jedynki "W samo południe" Aleksander Papko, białoruski dziennikarz.
  • Gościem Krzysztofa Grzesiowskiego w audycji Polskiego Radia "W samo południe" we wtorek (25.03) o godz. 12:20 był Aleksander Papko, białoruski dziennikarz

25 marca Białorusini świętują Dzień Woli, który przypada w rocznicę proklamowania w 1918 r. Białoruskiej Republiki Ludowej. Proklamacja BNR - jak przypominają historycy - dawała podstawę idei niezależnego państwa białoruskiego. Reżim Aleksandra Łukaszenki nie uznaje tej daty, a biało-czerwono-białe barwy traktuje jako ekstremistyczne. Organizatorzy obchodów Dnia Woli podkreślają, że łączy ich idea niepodległego państwa białoruskiego, dlatego wychodzą na ulice miast, aby zamanifestować także w imieniu Białorusinów, którzy w swoim kraju nie mogą tego robić, bo grożą im za to represje, więzienie.

Święto w cieniu represji

POSŁUCHAJ

09:01

Białoruski dziennikarz Aleksander Papko gościem Krzysztofa Grzesiowskiego (W samo południe)

Białoruski dziennikarz Aleksander Papko powiedział w radiowej Jedynce, że "ten dzień nigdy nie był świętem państwowym, nawet w czasach niepodległej Białorusi". - Jest obchodzony od ponad 100 lat, jest pamiętany, ale ciekawostką jest, że żadne władzy nigdy go nie uznawały. Oczywiście w czasach sowieckich to było niemożliwe. Białorusini obchodzili Dzień Woli na emigracji czy na terenach II RP. Na Białorusi po 1991 roku w ten dzień odbywały się na początku uroczystości, później, po dojściu do władzy Łukaszenki, w tym dniu była regularna manifestacja opozycji, potyczki z milicją [...] ale teraz po tych represjach wszyscy obchodzą ten dzień za granicą - tłumaczył.

"Ślepa uliczka"

Aleksander Papko podkreślił, że duża część jego rodaków marzy o europejskiej Białorusi, pragnie demokracji, pragnie wolności i bycia razem z krajami europejskimi. Przyznał jednocześnie, że na Białorusi panuje obecnie reżim, który - jeżeli chodzi o represje - można porównać do reżimu stalinowskiego. - Sprawdzałem statystyki przedstawione przez obrońców praw człowieka i wychodziło mi, że w roku 2023 każdego dnia roboczego na Białorusi zatrzymywano z powodów politycznych 25 osób. W roku 2024 takich zatrzymań z powodów politycznych było około 35, więc to wzrosło o 30 procent. Represje są rutynowe, są tłem, na którym odbywa się życie, i ludzie ukrywają swoje poglądy polityczne - podkreślił. 

W jego opinii "ludzie są już zmęczeni, ale sytuacja międzynarodowa jest taka, że to jest ślepa uliczka". - Ludzie nie widzą przyszłości z tym reżimem, żyją właściwie jednym dniem - stwierdził Papko.

Źródło: Program 1 Polskiego Radia/paw/kor

Więcej Świata
Więcej Świata
cover
Odtwarzacz jest gotowy. Kliknij aby odtwarzać.