Lasy rosną na obszarze 9 mln hektarów i choć w zdecydowanej większości są to lasy państwowe, w rękach prywatnych jest niemal 17 procent, ponad 2 mln ha. Obowiązki i prawa właścicieli wynikają z postanowień ustawy o lasach, a ich gospodarka jest prowadzona według uproszczonego planu urządzania lasu.
Anna Malinowska, rzeczniczka Lasów Państwowych: Biorąc pod uwagę politykę zwiększania lesistości, należy się spodziewać, że powierzchnia lasów niepaństwowych będzie rosła i w niedalekiej przyszłości może osiągnąć 20 proc. ogólnej powierzchni leśnej w kraju.
Włodzimierz Adamczyk z Ministerstwa Środowiska: Stan tych lasów jest różny. Mamy piękne lasy prywatne w Karpatach, gdzie jest wiele przykładów wspólnot gruntowych, to jest archaiczna forma władania lasami, gdzie największa wspólnota gruntowa leśna w kraju – Wspólnota Witowska – zajmuje ponad 3 tysiące ha, z czego 2/3 w Tatrzańskim Parku Narodowym. Świetnie sobie radzą po dogadaniu się z TPN w 2000 roku, gdyż wcześniej były różne problemy.
Ryszard Ziembicki, dyrektor Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Białymstoku: Z badań wynika, że ich stan jest zdecydowanie lepszy niż pierwotnie sądzono. Przeciętna zasobność w Polsce wynosi 209 m3/ha, w województwie podlaskim aż 215 m3 drewna, więc ten zapas jest ogromny. Jednak wartość lasu to nie tylko wartość drewna; szacuje się, że te pozaprodukcyjne funkcje lasu są o wiele cenniejsze. Lasy są przede wszystkim miejscem bytowania bardzo cennych gatunków roślin i zwierząt.
Włodzimierz Adamczyk: Jednym z największych problemów lasów prywatnych jest brak systemu doradztwa w prowadzeniu gospodarki leśnej. Doradztwo jest pełnione przez Lasy Państwowe, a szczególnie w przypadku zalesień, gdzie LP wykonują plany zalesiania. Natomiast nie ma systemowego podejścia, jak to jest w krajach sąsiednich. Po wojnie mieliśmy 15 proc. lasów prywatnych pozostawionych; gdybyśmy tych lasów nie mieli, mielibyśmy reprywatyzację, restytucję i za tym poszłyby duże pieniądze budżetowe, tak jak to się stało w państwach dawnego bloku sowieckiego.
Ryszard Ziembicki: Dlatego prywatni właściciele powinni się jednoczyć i zakładać stowarzyszenia. Właściciel, który ma pół hektara czy hektar lasu, niewiele znaczy, a gdyby powstały zrzeszenia – jak to funkcjonuje w całej Europie – mieliby swoją reprezentację, siłę przebicia i mogliby korzystać z wielu programów.
Liczba stowarzyszeń właścicieli lasów prywatnych w Polsce jest wciąż nieznaczna i zbyt mała, aby mogli oni rozwijać w naszym kraju międzynarodowe struktury, zrzeszające posiadaczy lasów.
Przygotowała Dorota Świerczyńska.