"Czepianie się" pani Wisławy Szymborskiej, że jej pierwsze dwa tomiki były rzekomo socrealistyczne i rzekomo szpecą jej biografię, to jest charakterystyczny rys kompleksu polskiego – twierdzi profesor Andrzej Zieniewicz.
- Faktycznie te tomiki pisane były przez młodą dziewczynę, która posłusznie zgodziła się na literaturę cokolwiek socjalizowaną i społeczną. Jak sama mówiła, te dwa jej pierwsze tomiki powstały pod wpływem pewnej wiary, ale też środowiska. Szymborska "popełniła" dwa tomy, która są tak naprawdę nieźle napisane, choć w socrealistycznej estetyce - tłumaczy gość radiowej Jedynki.
- Dziś nas trochę śmieszy takie społecznictwo i takie bezpośrednie zaangażowanie. Ale przecież gdy Szymborska zorientowała się, że woła w pustkę tymi dwoma tomami, napisała trzeci tom. I to właściwie był jej prawdziwy debiut: "Wołanie do Yeti" - wyjaśnia profesor Zieniewicz.
Wielu poetów miało podobny start literacki, pewnego rodzaju falstart. Podobnie było też z Miłoszem i jego "Poematem o czasie zastygłym".
- My Polacy niestety lubimy odbrązawiać wszystkich naszych bohaterów. To taka nasza rodzima specjalność. Mamy też zbyt wielkie wymagania wobec naszych wielkich poetów - to efekt naszych kompeksów. Niestety bardzo lubimy znaleźć każemu jakąś łatę - dodaje.
Rozmawiał Paweł Wojewódka.
(kas)
Mamy wielkie wymagania wobec naszych wielkich poetów - Jedynka - polskieradio.pl