Amerykanie głosują, sztaby drżą o frekwencję

Data publikacji: 06.11.2012 18:32
Ostatnia aktualizacja: 07.11.2012 19:05
Ten tekst przeczytasz w 1 minutę
Już prawie w całych Stanach Zjednoczonych trwają wybory prezydenckie. W wielu miejscach przed lokalami wyborczymi stoją długie kolejki. Głosowali już obaj kandydaci na prezydenta.

Kandydat republikanów Mitt Romney swój głos oddał w Belmont pod Bostonem. W jednym z lokali wyborczych, znajdującym się w domu seniora, pojawił się kilka minut przed 9 lokalnego czasu.
- Romneya powitało kilkunastu jego zwolenników. Lokal był pilnowany przez policję i agentów Secret Service. Mitt Romney z żoną Ann głosowali niecałe 15 minut - relacjonuje nasz specjalny wysłannik do Stanów Zjednoczonych Michał Żakowski. Gdy wyszli z lokalu, Romney pomachał ręką swoim zwolennikom i odjechał na lotnisko. Dziś ma jeszcze spotkać się z wyborcami w stanach Pennsylwania i Ohio.
Republikańscy wyborcy, którzy rozmawiali z Michałem Żakowskim, byli przekonani, że to Romney wygra wybory. Podkreślali, że popiera go także dużo kobiet. W nocy naszego czasu, tuż po ogłoszeniu wyników wyborów, Romney wygłosi przemówienie w swoim sztabie wyborczym.
Kandydat demokratów, prezydent Barack Obama głosował wcześniej, już pod koniec października. Chciał pokazać Amerykanom, żeby zrobili to samo. - Bo frekwencja, to główny problem demokratów - mówi drugi z wysłanników Polskiego Radia Wojciech Cegielski. Twierdzi się, że wyższa frekwencja będzie sprzyjała demokratom.
W dniu głosowania prezydent apelował więc o oddawanie głosów. Wieczór wyborczy spędzi w Chicago w centrum prasowym. Choć państwo Obama mają w mieście dom, to noc spędzili w hotelu.
Posłuchaj całej relacji naszych wysłanników.
(ag)

Aktualności radiowej Jedynki
Aktualności radiowej Jedynki
cover
Odtwarzacz jest gotowy. Kliknij aby odtwarzać.