Autor takich przebojów jak "Cała sala śpiewa", "Woziwoda", "Komu piosenkę?", "Daj" czy "Bo z dziewczynami" przyznał, że zazdrości młodym wykonawcom komfortu pracy. - A już zwłaszcza piosenkarkom, które są nagrywane przez partnerów życiowych, że mogą do woli siedzieć sobie w studiu. Tak jest też zresztą na Zachodzie, gdzie soliści bardzo często podchodzą do nagrania wtedy, gdy dysponują odpowiednim nastrojem. Powtarzają nagranie aż wybiorą tą jedyną, ostateczną wersję. Nam nie dawano takiej możliwości - podkreślał w audycji "Muzyka nocą" Jerzy Połomski.
Jak na absolwenta PWST w Warszawie przystało, Jerzy Połomski zawsze słynął z doskonałej dykcji i emisji głosu. - Usłyszałem kiedyś kilka krytycznych uwag na ten temat od Wandy Wermińskiej, znakomitej śpiewaczki operowej i pedagoga. Nie tylko mnie instruowała, bo opiekowała się też Ireną Santor i Haliną Kunicką. Tak bardzo było nas wtedy mało, że ludzie musieli nas słuchać, czy tego chcieli czy nie, i po prostu przywykli - podsumował skromnie niedawny jubilat, nawiązując do wielu życzliwych opinii, które w czasie audycji wyrażali telefonicznie słuchacze.
Rozmawiał Kazimierz Kowalski.
pg
Jerzy Połomski: męczył mnie nadmiar samokrytyki - Jedynka - polskieradio.pl