Nie dziwi więc kierunek, w jakim podąża Andrzej Mleczko we własnej twórczości. Nawet poruszając trudne i ważne tematy ubiera je w taki tekst i rysunek, by rozbawić. Choć pierwsza recenzja jego prac wcale o radosna nie była.
- Kiedy miałem chyba 10 lat mama wysłała moje rysunki do audycji "Obrazki ze świata", którą prowadził Marian Walentynowicz, ilustrator przygód Koziołka Matołka - wspominał rysownik w rozmowie z Januszem Weissem. Prowadzący w kolejnej audycji kilkoro dzieci pochwalił za nadesłane rysunki, a na koniec audycji powiedział: "Przysłał nam również rysunki Andrzejek Mleczko z Kolbuszowej. Ładnie rysujesz Andrzejku, ale dlaczego twoje rysunki są takie smutne". - I to była pierwsza recenzja faceta, który żyje z tego, że robi zabawne i śmieszne, mam nadzieję, rysunki - skomentował Mleczko z uśmiechem.
Gość Jedynki przyznał, że w dzieciństwie nie tylko bardzo dużo rysował, ale także pochłaniał książki. - Miałem to szczęście, że urodziłem się w rodzinie, gdzie kult książki panował zawsze. W Kolbuszowej mieliśmy chyba największą bibliotekę. Ojciec uczył mnie oprawiania książek, a czytać nauczyłem się zanim zacząłem chodzic do szkoły! - opowiadał w audycji "Ene due like fake… o książkach naszego dzieciństwa".
Tata Andrzeja Mleczki opowiadał także synowi ułożone przez siebie bajki. Jak się okazuje tradycja została w rodzinie bowiem rysownik wraz z córką wydali książkę dla dzieci. - Nazywa się "Smoczek Marian z Drakosławic. Bajki na dobranoc". Córka napisała, a ja zilustrowałem, ale tremę miałem jak przed żadnym innym projektem - przyznał.
Osobiste i zawodowe doświadczenia upewniają rysownika w przekonaniu, że "bajka powinna być krainą łagodności". Zapraszamy do wysłuchania całej rozmowy!
Audycja "Ene due like fake… o książkach naszego dzieciństwa" na antenie Jedynki w każdą niedzielę o godz. 18.10. Zapraszamy!
(asz)