Konwencja Rady Europy o zapobieganiu przemocy wobec kobiet oraz przemocy domowej przeorganizuje nasz ład społeczny, uderzy w małżeństwo i rodzinę. Ta konwencja jest konstytucją gender - ostrzegali obrońcy życia podczas konferencji "Ratyfikacja konwencji Rady Europy o przemocy wobec kobiet - następstwa dla jednostki, społeczeństwa i państwa" zorganizowanej w Sejmie.
Spotkanie zorganizował parlamentarny zespół na rzecz ochrony życia i rodziny. Jak mówił jego przewodniczący, Jan Dziedziczak z PiS, zespół zamierza prowadzić kampanię informacyjną na temat zagrożeń, jakie niesie ze sobą ratyfikacja konwencji.
Polska podpisała dokument w grudniu 2012 r. Rząd ma zająć się wnioskiem o ratyfikację pod koniec lutego.
- Czytając tę konwencję, niezwykle trudno jest znaleźć cokolwiek, co może budzić jakieś lęki, dlatego przeciwnicy tej konwencji mówią, że to nie jest napisane wprost tylko między wierszami - skomentowała w Jedynce Agnieszka Kozłowska-Rajewicz, pełnomocniczka rządu ds. równego traktowania.
- Konwencja nie wprowadza żadnej ideologii, nie atakuje Kościoła, nie wyraża ani dystansu, ani tym bardziej sprzeciwu wobec rodziny, tradycyjnej rodziny. W ogóle nie ma tam o tym mowy - dodała.
Jak podkreśliła w "Popołudniu z Jedynką" minister, ten dokument mówi, że nie można usprawiedliwiać przemocy obyczajem ani tradycją. - Są takie państwa, Polska do nich nie należy, do których adresowana jest ta konwencja, w których występują takie zjawiska jak honorowe zabójstwa, przymusowe małżeństwa, małżeństwa dzieci czy obrzezanie kobiet i te zachowania tłumaczy się tradycją, obyczajem. To są te elementy historycznie ugruntowanych zachowań, które zgodnie z tą konwencją powinny być wyrugowane - wyjaśniła.
Kozłowska-Rajewicz podkreśliła, że dokument przede wszystkim mówi o bardzo konkretnych narzędziach i zobowiązaniach dotyczących zapobiegania i zwalczania przemocy wobec kobiet i przemocy domowej, a więc także wobec osób starszych, mężczyzn i dzieci.
Na sejmowej konferencji obrońców życia pojawił się argument, że europejska konwencja jest niezgodna z polską konstytucją, bo mówi tylko o kobietach, a to przejaw dyskryminacji.
- Kobiety są w tytule, ale treść odnosi się do wszystkich. Konwencja mówi o przemocy - wyjaśniła pełnomocniczka rządu ds. równego traktowania. Jak przypomniała, dokument został uznany na sesji ONZ w Nowym Jorku przez 160 państw za złoty standard polityki antyprzemocowej.
Zdaniem Agnieszki Kozłowskiej-Rajewicz, aby zapobiec opacznemu rozumieniu treści konwencji można zastosować notę interpretacyjną.
Będzie to omawiane pod koniec lutego na posiedzeniu rządu. Jak wyjaśniła minister, konieczne jest podjęcie decyzji o tym, które artykuły zostaną zrealizowane później. Wtedy trzeba będzie złożyć zastrzeżenia do konwencji.
Jak podkreśliła minister, Polska zrealizowała już część wymogów konwencji. Chodzi m.in. o zeszłoroczne zmiany w Kodeksie karnym, w którym wprowadzono ściganie gwałtu z urzędu.
Agnieszka Kozłowska-Rajewicz powiedziała też, że cieszy ją, gdy tak wiele mówi się o gender, bo wpływa to m.in. na popularność studiów z tej dziedziny. Jej zdaniem wiele osób boi się "ideologii gender", bo swą wiedzę na ten temat czerpią jedynie z wypowiedzi takich osób, jak posłanka Beata Kempa.
- W Polsce nie ma ani jednej osoby, ani polityka, ani partii politycznej, która chce seksualizować dzieci, uczyć dzieci w przedszkolu masturbacji, zmieniać im płeć itd. Są to takie bzdury, że naprawdę aż trudno o tym dyskutować - skwitowała minister.
Rozmawiała Kamila Terpiał-Szubartowicz.
bk
Kozłowska-Rajewicz: nie można przemocy wobec kobiet usprawiedliwiać obyczajem - Jedynka - polskieradio.pl