Antoni Docha był lekarzem, który w poczuciu misji porzucił Warszawę i udał się na rodzinne Kresy, by leczyć biednych ludzi. Wcześniej, po zakończeniu nauk w gimnazjum, dostał się do Petersburga na Wydział Matematyczno-Fizyczny, którego nie ukończył, ponieważ został wcielony do wojska. Z tym wojskiem udał się aż do Taszkientu i tam zobaczył takie rzeczy, że po powrocie nie chciał o nich mówić.
- Cała ta podróż wojenna musiała odbić się na nim jakimś wielkim piętnem. Wrócił z wielkim postanowieniem, że zostanie lekarzem. Skończył Warszawski Uniwersytet Medyczny i z dyplomem lekarskim wrócił w rodzinne strony, aby pracować zawodowo i społecznie. Rzucił życie warszawskie w dobrobycie, żeby wrócić na Kresy i leczyć ludzi na wsi – powiedziała Dorota Bojemska.
Pewnego dnia Antoni Docha otrzymał gryps od znajomego dra Blumsteina: "Kolego, jeśli jesteś chrześcijaninem, ratuj mnie i moją rodzinę". – Wtedy dziadek zorganizował wyprawę do getta. Wynajął ciężarówkę pod pretekstem zdobycia mebli z getta do swojego szpitala. Kiedy tam dojechał, okazało się, że do zabrania jest 12 osób. Położono je pod podłogą samochodu, a na podłodze – meble. Jakimś cudem to się udało – przyznała wnuczka lekarza.
Antoni Docha jeszcze nieraz wykazał się odwagą i pomagał Żydom narażając życie swoje i swojej rodziny. Wiemy o tym z jego zapisków. Po wojnie Docha został zgłoszony do nagrody Sprawiedliwi Wśród Narodów Świata. Właśnie mija 40 lat od jego śmierci.
Tytuł audycji: Życia rysy w paśmie Twarzą w twarz
Prowadzi: Agata Puścikowska
Gość: Dorota Bojemska (wnuczka Antoniego Dochy)
Data emisji: 28.05.2018
Godzina emisji: 20.14
abi/ag
Ciche bohaterstwo, o którym trzeba głośno mówić - Jedynka - polskieradio.pl