Twórca wspomina, że jego gust, wrażliwość i poczucie humoru kształtowały dzieła kultury, z którymi miał do czynienia od dzieciństwa, a pierwszym filmem, który zrobił na nim wrażenie, był "Pat i Patachon". Na seansie mały Jerzy był z babcią.
- Była to zwulgaryzowana wersja "Flipa i Flapa". Śmieję się, że gdyby babcia zaprowadziła mnie na "Hamleta" Laurence'a Oliviera, to może byłbym zupełnie innym człowiekiem. Pewnie kształtowało moje poczucie humoru to, że mnie śmieszy Szwejk - przyznaje Stuhr. - Kiedy zacząłem odkrywać, zwiedzać Europę, wracały do mnie fantomy dzieciństwa. Gdy szedłem przez Pragę i widziałem te miniaturowe domki, w jakich mieszkał Franz Kafka, to myślałem sobie: "ja to rozumiem". We mnie łączy się eschatologiczny strach Józefa K. z "Procesu", "Zamku" i kretynizm Szwejka. Zobaczyłem, skąd się pochodzi - wyjaśnia aktor.
Dziś Jerzy Stuhr znany jest głównie z filmu, ale ogromny wpływ na jego zawodowy rozwój miała praca w teatrze. - Andrzej Wajda dał mi w teatrze wszystko, co można było dać: od Hamleta po Papkina. Jaki większy wachlarz można dać aktorowi? A "Emigranci", a "Zbrodnia i kara"? - przekonuje aktor.
Czym dla Jerzego Stuhra jest bycie Mitteleuropejczykiem? Dlaczego praca aktora teatralnego i filmowego tak bardzo różnią się od siebie? Jak z dzisiejszej perspektywy twórca ocenia kino moralnego niepokoju? O tym w nagraniu.
Tytuł audycji: Po drugiej stronie lustra w cyklu "Twarzą w twarz"
Prowadzi: Joanna Sławińska
Gość: Jerzy Stuhr (aktor, reżyser, scenarzysta)
Data emisji: 13.06.2018
Godzina emisji: 20.15
mg/ag