- Dożynki obchodzone były na ziemiach niemal całej dzisiejszej Polski. Zawsze można było wśród nich wyodrębnić etapy ich przebiegu, jak obrzędowe ścięcie ostatnich kłosów, wicie wieńca żniwnego, potem pochód z nim do dworu… – mówiła Agnieszka Szepetiuk-Barańska, kuratorka wystawy. – ale w XIX w. przed rozpoczęciem żniw w rogu pola układano kawał chleba. Aby to żyto było „chlebne”, czyli urodzajne…
Jak tłumaczyła Agnieszka Szepetiuk-Barańska, żniwa miały ogromne znaczenie społeczno-towarzyskie i angażowały praktycznie wszystkich mieszkańców wsi. Wielką rolę pełniły rekwizyty obrzędowe: wieniec, chleb, tegoroczne plony zapewniające pomyślny plon w przyszłym roku. Nie brakowało też obrzędów konstytuujących hierarchię społeczną wśród ludnoście, co widać po dziś dzień.
- Wracając do tego, co kiedyś. W Polsce szczególne znaczenie przypisywano ostatniej garstce, kępce niezżętego zboża. Jakiś czas pozostawiano je na polu, nazywając przepiórką, popiórką, kozą, pępkiem, perepełką, wianką, garstką, krutką. Między innymi taką krutkę z Muzeum Etnograficznego im. Seweryna Udzieli będzie można zobaczyć na naszej wystawie.
Co z bogatej dożynkowej obrzędowości przetrwało do dziś? Na pewno etapy dożynek oraz symbole. Wieniec dożynkowy jest dziś jednym z najważniejszych elementów. Podczas swoich badań terenowych Agnieszka Szepetiuk-Barańska nagrywała m.in. wicie wieńca przez kobiety z Dolnego i Górnego Śląska.
- Właściwie dziś nie ma to już wiele wspólnego z „wiciem”. Ten wieniec jest tworzony, robiony. Ba, chleb dożynkowy! Nie wyobrażamy sobie dożynek bez chleba! Nowym elementem jest pojawienie się „witaczy”, stojących często na wjeździe do miejscowości „pozdrawiających” gości przybywających na dożynki – dodała kuratorka wystawy „Dożynki. Sprawa społeczna".
Co czeka nas na wystawie „Dożynki. Sprawa społeczna”? Będą prezentowane m.in. korony, wieńce, kozy i inne atrybuty żniwne. Usłyszymy także dźwięki, które towarzyszą tejże wystawie, m.in. fragmenty ubiegłorocznych nagrań z badań terenowych w Bierkowicach na Dolnym Śląsku, gdzie panie z miejscowego Koła Gospodyń Wiejskich wykonują wieniec dożynkowy. Wystawa skłoni nas także do zastanowienia się czy współcześnie dożynki są obyczajem religijnym, świeckim, a może politycznym? Za barwną, dożynkową fasadą kryje się przecież cierpka historia feudalizmu, pańszczyzny.
- Dożynki to niewątpliwie sprawa społeczna. Oczywiście dziś nadal są jedną z najważniejszych i kultywowanych dorocznych uroczystości wiejskich. Celem wystawy jest właśnie pokazanie tego współczesnego święta plonu oraz zmian w wierzeniach, obyczajach, obrzędach, które dokonały się na przestrzeni dziejów. W ekspozycji było dla mnie ważne to wielowymiarowe przedstawienie historii naszych przodków. Oczywiście, nie było ono łatwe. Na wystawie ciężko mówić o emocjach. Tym bardziej o emocjach ludzi żyjących wiele lat przed nami. – podkreślała Agnieszka Szepetiuk-Barańska.
Kuratorce zależało na ukazaniu nie tylko sielankowego obrazu polskiej wsi, owianego ludycznymi rytuałami święta plonów. Na wystawie pojawiło się więc odwołanie do popularnego obecnie nurtu antropologii mrocznej, ukazującej polski feudalizm i pańszczyznę jako skomplikowany, pomijany element naszej historii. Wystawa jest zatem owocem antropologii zaangażowanej, wskazując widzowi na ważne sprawy społeczne. Temat dożynek na wystawie może być punktem wyjścia do opowieści o zmianach ustrojowych, m.in. przesiedleniach ludności, powojniu, końcu epoki PRL-u.
- Chciałam w swoisty sposób powiedzieć w tej wystawie, że dawny szlachecki dwór został zamieniony na lokalną władzę państwową. Dziś wybieraną już w sposób demokratyczny – dodała Agnieszka Szepetiuk-Barańska. – Element społeczny, wspólnotowy jest wciąż obecny przy dożynkach! Choć zmiany są bardzo widoczne. Coraz mniej jest na wsiach rolników prowadzących gospodarstwa wielkopowierzchniowe. To stwarza problemy z pozyskaniem materiałów na dożynkowe wieńce. Dziś także trudno określić, dla kogo rzeczywiście organizowane są te święta.
Niemniej, kuratorka podkreśla, że dożynkowy obrzęd to wciąż coś, co spaja lokalną społeczność.
- Moja wystawa właściwie nie doszłaby do skutku, gdyby nie pomoc Kół Gospodyń Wiejskich, ośrodków kultury. Kobiety wciąż działają w lokalnych KGW, robią wieńce. Coraz częściej trudno zaangażować młodych ludzi do tej pracy… Dlaczego? Myślę, że następuje naturalna wymiana ludzi. Starsze panie odchodzą, następuje problem z naturalną transmisją obyczajów, jak było to kiedyś – dodała. – Ale to jest zupełnie naturalne i normalne. Naszym zadaniem jako antropologów jest obserwowanie tego, co teraz nowe i jak dożynki będą się zmieniać.
Zapraszamy do zwiedzenia wystawy czasowej „Dożynki. Sprawa społeczna", czynnej do 13 listopada w Muzeum Etnograficznym we Wrocławiu (oddział Wrocławskiego Muzeum Narodowego). Jak piszą organizatorzy wystawy:
Dożynki we współczesnym krajobrazie kulturowym wsi są niewątpliwie jednym z najbardziej powszechnych i kultywowanych uroczystości dorocznych. Są przykładem wielopokoleniowej integracji lokalnej społeczności.
Wystawa jest próbą analizy transformacji kulturowych treści i ich adaptacji do warunków dawnej i współczesnej cywilizacji. Celem ekspozycji jest pokazanie współczesnego charakteru święta plonów oraz zmian w obyczajach i obrzędach dożynkowych, jakie dokonały się na przestrzeni dziejów. Ważnym też aspektem jest wielowymiarowe przedstawienie losów naszych chłopskich przodków. Stąd poza sielankowym obrazem polskiej wsi w ludycznych rytuałach święta plonów, pojawia się również odwołanie do popularnego obecnie nurtu mrocznej antropologii, polskiego feudalizmu i pańszczyzny – skomplikowanego i często pomijanego fragmentu historii ludowej.
Przyjrzeliśmy się także projektowi hurdu_hurdu Adama Olesia. Po 10 latach muzycy postanowili powrócić do koncertowania w ramach tego projektu. W sobotę miał miejsce koncert w Pyskowicach, w trzyosobowym składzie. Zaś w niedzielę w Świętochłowicach w Centrum Kultury Śląskiej o 19.00 nadarzy się okazja do usłyszenia projektu w pełnym składzie, razem z paniami z Regionalnego Zespołu Śpiewaczego „Radostowiank”. My wysłuchaliśmy rozmowy z Adamem Olesiem i Dominiką Kierpiec-Kontny podczas trwania akustycznej próby przed koncertem.
Muzyka Adama Olesia i Dominiki Kierpiec-Kontny to połączenie dwóch wyrazistych składowych: ślōnskŏ gŏdki i jazzu. Co było pierwsze w życi artystów? Oboje odpowiadają zgodnie: gŏdka!
- Jak się mieszka na Śląsku, to musi być gŏdka! – mówi Oleś.
- Ja to w ogóle mam wrażenie, że wszystko od gŏdki wychodzi – dodaje Kierpiec-Kontny. – Ma swój rytm, ma swoja melodyka.
Tytuł audycji: Kiermasz pod kogutkiem
Prowadziła: Patrycja Zisch
Data emisji: 18.09.2022
Godzina emisji: 5.05
„Dożynki. Sprawa społeczna", czyli nowa wystawa we Wrocławskim Muzeum Etnograficznym - Jedynka - polskieradio.pl