Jednym z głównych powodów częstych pożarów w minionych wiekach był obowiązujący dawniej system budownictwa. Oznaczało to stawianie posesji z drewna oraz krycie dachów słomą. Prof. Andrzej Karpiński, historyk z Uniwersytetu Warszawskiego i Polskiej Akademii Nauk, zwraca uwagę, że ten sposób budowania występował w Rzeczypospolitej do połowy XVIII wieku, choć władze na mocy rozporządzeń i ustaw zachęcały do wykorzystywania innych materiałów do stawiania budynków.
- W dalszym ciągu drewno było najtańsze. Co więcej, najłatwiej było wtedy coś odbudować. To powodowało, że przede wszystkim małe miasteczka, ale i wielkie miasta posiadały ogromną liczbę posesji drewnianych - opowiada gość "Eureki". - Oprócz posesji mieszkalnych wszędzie było mnóstwo zabudowań gospodarczych: browary, słodownie, stajnie, stodoły. To wszystko było zawsze drewniane - dodaje.
Jako kolejną przyczynę częstych pożarów historyk wskazuje brak wolnego miejsca na terenie zabudowań. Miasta były wówczas mocno zagęszczone, co uniemożliwiało szybką interwencję w razie pożaru. Choć ustawodawcy starali się walczyć z zagęszczeniem, problem istniał praktycznie do końca Rzeczypospolitej szlacheckiej. Pożarom i ich rozprzestrzenianiu sprzyjał także sposób składowania materiałów łatwopalnych czy prochu, które często przechowywano na strychach.
Czytaj również:
Jakie były przyczyny pożarów w dawnej Polsce?
Rozmówca Jakuba Domoradzkiego wskazuje na dwa typy pożarów. Pierwszym z nich są pożary wojenne. - One były bardzo częste. Zarówno nieprzyjaciel palił atakowane miasto, jak i obrońcy palili przedmieścia, by utrudnić atak. Co więcej, zdobyte miasto i okolicę, w momencie kiedy jedna czy druga strona konfliktu się wycofywała, na wszelki wypadek palono. Specjalistami od palenia okolic byli Tatarzy, którzy dla Kresów Wschodnich byli prawdziwą plagą - mówi prof. Andrzej Karpiński.
Drugim typem jest celowa działalność ludzka, niezwiązana z działaniami wojennymi. - Obok tego mamy podpalaczy pracujących indywidualnie albo w grupach, którzy podpalenie wykorzystywali do rabunku - mówi historyk i dodaje do tego pożary spowodowane przez pogodę bądź ludzką nieostrożność. - Pamiętajmy, że jesteśmy w epoce, kiedy światłem są pochodnie, łuczywa, kaganki czy świece. (...) Od tych świec paliły się również klasztory - zaznacza gość "Eureki". Jako mniej powszechną przyczynę dodaje prace alchemiczne oraz iluminacje i fajerwerki, które uświetniały w XVIII wieku wiele imprez.
Kto gasił pożary przed utworzeniem straży pożarnej?
Dawniej za obronę przed żywiołem odpowiadali mieszkańcy miast. Pierwsze ustawodawstwo antypożarowe powstało w XVI wieku, jego realizacją musieli zająć się właściciele aglomeracji. - Właścicielom miast zależało na tym, żeby bronić się przed ogniem. (...) Starano się, żeby większa część ludności uczestniczyła w gaszeniu pożaru, były nawet kary, jeżeli ktoś nie stawił się do gaszenia, a powinien to zrobić. Przede wszystkim zobowiązano do gaszenia zrzeszenia rzemieślnicze, były np. specjalne nagrody dla pierwszych, którzy dotarli do gaszenia pożaru - mówi gość radiowej Jedynki.
A jak informowano o pożarze? Zajmowali się tym chociażby trębacze i stróże nocni; o zagrożeniu ogniowym ostrzegano również za pomocą dzwonów kościelnych.
Ponadto w audycji:
Porowata pianka, czyli jak zaopatrywać rany szkłem. Dr inż. Michał Dziadek z Katedry Technologii Szkła i Powłok Amorficznych na Wydziale Inżynierii Materiałowej i Ceramiki AGH w Krakowie został finalistą konkursu tygodnika "Polityka" organizowanego z myślą o młodych naukowcach, którzy w ciągu dwóch ostatnich lat wykazali się szczególnymi osiągnięciami.
Naukowiec z AGH chce wykorzystać bioaktywne szkła do leczenia ran stopy cukrzycowej, i zaznacza: to fascynująca działka.
Tytuł audycji: Eureka
Prowadził: Jakub Domoradzki
Goście: dr inż. Michał Dziadek (Katedra Technologii Szkła i Powłok Amorficznych na Wydziale Inżynierii Materiałowej i Ceramiki Akademii Górniczo-Hutniczej w Krakowie), prof. Andrzej Karpiński (historyk z Uniwersytetu Warszawskiego i Polskiej Akademii Nauk)
Data emisji: 28.02.2024 r.
Godzina emisji: 19.30
qch/kormp