- Spread to marża, którą uzyskuje się między skupem a sprzedażą waluty. Jeszcze kilka miesięcy to słowo dla większości Polaków było obce, szybko się jednak go nauczyli. Posiadaczom kredytów banki przeliczają ratę w walucie obcej na złote po swoim wewnętrznym kursie, doliczając do tego swoją marżę, nawet 12 proc. - tłumaczy Sławomir Neumann, poseł PO.
Co prawda Komisja Nadzoru Finansowego kazała bankom przyjmować od klientów raty kredytowe bezpośrednio w walucie, dzięki temu można ominąć bankowy spread i kupić franki lub euro taniej np. w kantorze. - Banki żądają jednak aneksów do umów, ale za taki aneks trzeba zapłacić, co najmniej kilkaset złotych. W efekcie z tego rozwiązania niemal nikt nie korzysta - mówi Neumann.
Jak tłumaczy, projekt ustawy zakłada, że klient zadłużony w obcej walucie będzie mógł spłacać kredyt bezpośrednio w walucie kredytu, ale bez żadnych dodatkowych aneksów i opłat. Banki nie będą mogły żądać od klientów zakładania płatnych kont walutowych. Zmiany miałyby dotyczyć nowych i już uruchomionych kredytów. - Oznacza to zrównanie w prawach osób mających kredyty walutowe i złotówkowe. Banki nie będą miały już klienta przywiązanego jak chłopa pańszczyźnianego do ziemi - twierdzi gość magazynu "Z kraju i ze świata". Z frankami w ręku będzie można przyjść bezpośrednio do banku i wtedy nie ma on prawa pobrać żadnych dodatkowych opłat.
Polityk ma nadzieję, że dzięki temu między bankami nawiąże się konkurencja na jak najniższą wysokość spreadu.
Rozmawiał Krzysztof Grzesiowski.
(lu)