Zimowo-wiosenna aura sprzyja wirusom. Pogoda zmienia się jak w kalejdoskopie. Raz jest ciepło, raz zimno. Z tego powodu w wielu domach kaloryfery rozkręcone są maksymalnie. - A gdy jest cieplej, to nasze śluzówki wysychają. Zaschnięta śluzówka nie chroni nas przed infekcją, bo wirusy łatwiej się do niej przyklejają – tłumaczy dr Paweł Grzesiowski.
W ostatnim czasie odnotowano wzrost zachorowań na tzw. grypę żołądkową. – U dzieci wywołują ją rotawirusy, a u dorosłych norowirusy – wyjaśnia lekarz. - To są takie paskudne, maleńkie zwierzątka, które nie giną podczas zwykłej dezynfekcji, czyli podczas mycia wodą i mydłem. Do tego łatwo się przenoszą.
Choroba objawia się bólem brzucha, wymiotami, biegunką. Co istotne, osoba, którą zaatakował wirus, przez około 7-10 dni może zarażać swoje otoczenie. - Niestety nie ma skutecznych środków ochronnych poza szczepionką przeciwko rotawirusom, którą podajemy małym dzieciom w pierwszym półroczu ich życia – przyznaje dr Grzesiowski.
W przypadku tego typu dolegliwości bezcelowa okazuje się także terapia antybiotykami, które działają tylko i wyłącznie na bakterie. Lekarz zwraca także uwagę, że stosowanie antybiotyków przy wirusówce może wręcz zaszkodzić choremu. - Czasami antybioty niszczy naszą dobrą florę bakteryjną w jelitach – wyjaśnia.
Rozmawiał Zygmunt Chajzer.
(mb)
Uważaj na latające wirusy! - Jedynka - polskieradio.pl