W Grecji 1:0 dla zwolenników strefy euro. Ale mają żółtą kartkę.

Data publikacji: 18.06.2012 14:00
Ostatnia aktualizacja: 19.06.2012 13:16
Ten tekst przeczytasz w 2 minuty
Flaga Grecji
Flaga Grecji, Autor - SXC

POSŁUCHAJ

Grecy wybrali euro, ale to początek drogi

Choć wczorajsze wybory parlamentarne w Grecji wygrały partie opowiadające się za pozostaniem w strefie euro i wprowadzeniem reform, ekonomiści ostrzegają: to jeszcze nie koniec kłopotów.

Wprowadzenie reform było warunkiem pozostania Grecji w Eurolandzie. Przypomnijmy, że w 2002 roku Grecja zrezygnowała z Drachmy, mimo że, jak  niedawno ujawniono, nie spełniała wówczas kryteriów wejścia do strefy euro.

  – Ten wynik wyborów stwarza nadzieję, na poprawę relacji między przyszłym rządem greckim a tzw. trojką, czyli  Komisją Europejską, Międzynarodowym Funduszem Walutowym i Europejskim Bankiem Centralnym, które domagały się zacieśnienia polityki fiskalnej – mówiła na antenie Jedynki Elżbieta Chojna-Duch, członkini Rady Polityki Pieniężnej. – Ale takie reformy, powinny mieć miejsce już 10 lat temu. Wówczas jednak dominowała wola polityczna wejścia do strefy euro, przy jednoczesnym braku dobrej oceny sytuacji gospodarczej Grecji, a później brak nadzoru nad strategią polityki fiskalnej i realizacją tej polityki. To błędy, które leżały u podstaw obecnych problemów  –  dodaje Chojna-Duch.
Choć w wynik greckich wyborów przyjęto w Brukseli z ulgą, większość ekonomistów uważa jednak, że nie rozwiązuje on problemów finansowych Aten.  – Znacząco zmalało prawdopodobieństwo niebezpieczeństwa wyjścia Grecji ze strefy euro w najbliższym czasie, ale ten kraj ma bardzo wysoki dług publiczny, przekraczający 160 procent PKB brutto – zauważa Jakub Borowski, główny ekonomista Kredyt Banku.  – Ateny muszą go w sposób znaczący i trwały obniżyć,  tak aby móc sfinansować potrzeby pożyczkowe rynku. Moim zdaniem nie uda się to w najbliższych latach i prędzej czy później nastąpi kolejna restrukturyzacja greckiego długu, umorzenie jego części.  Wówczas zapewne, już nie tylko wobec inwestorów prywatnych, ale także wobec instytucji międzynarodowych, i pozostałych krajów strefy euro. Za greckie długi zapłaci prawdopodobnie podatnik unijny, zwłaszcza niemiecki i francuski.
Jednak, jak dodaje Elżbieta Chojna-Duch wczorajszy wynik wyborów i nowa sytuacja polityczna spowodowała pewną stabilizację na rynkach finansowych oraz umożliwi pójście na  ustępstwa – zarówno stronie greckiej jak i trojce.  
Co zatem zrobić aby poprawić sytuację w strefie euro i aby inwestorzy znów zaczęli w nią wierzyć?
Zdaniem Chojnej-Duch tzw. zacieśnienie polityki fiskalnej będzie się rozkładało na kolejne lata. Rozważane są różne opcje: m.in. obniżenie odsetek od kredytów pomocowych, wydłużenie okresu spłaty długu do czasu zmniejszenia deficytu do 3 procent PKB, program cięć – m.in. zmniejszenie wynagrodzeń w sektorze publicznym.  – I to wszystko powinno być wykonane w miarę szybko – dodaje członkini Rady Polityki Pieniężnej. – Z drugiej strony, co zaaprobowała już kanclerz Niemiec Angela Merkel,  obiecano możliwość dofinansowania greckich inwestycji z Unii Europejskiej i z funduszu Europejskiego Banku Inwestycyjnego (EBI). Bo trzeba pamiętać, że podstawą greckich kłopotów, niemożności spłaty ogromnego, nawarstwionego przez kolejne lata zadłużenia,  jest brak wzrostu gospodarczego.  Ale, jak podkreśla Elżbieta Chojna-Duch, wsparcie z unijnych funduszy  i będzie zależało od decyzji poszczególnych krajów.
Co jakiś czas powraca m.in. pomysł emisji euroobligacji. Sprzeciwiają się temu Niemcy.  – Sprawa jest bardzo skomplikowana – zauważa Chojna-Duch. – Emisja euroobligacji oznaczałaby de facto finansowanie przez inne kraje UE, czyli głównie przez kraje północy, a przede wszystkim Niemcy. Nie wiadomo jaki byłby zasięg tej emisji, czy dotyczyłoby to tylko strefy euro, czy całej Unii Europejskiej. My, jako Polska też mamy problemy z obsługą naszego zadłużenia, czyli emisją obligacji skarbowych na rynki zewnętrzne. Nasze papiery będą droższe niż euroobligacje, a przez to mniej konkurencyjne. Drożej będzie nas kosztowało pożyczanie na rynku finansowym. Poza tym, jak zauważa członkini Rady Polityki Pieniężnej, emitując euroobligacje kupilibyśmy czas, ale nie rozwiążemy esencji problemu. – Potrzebna jest mobilizacja Unii Europejskiej aby wesprzeć wzrost gospodarczy Grecji. A to jest zadanie na lata, dla wszystkich organów Unii Europejskiej.
Rozmawiał Robert Lidke.

cover
Odtwarzacz jest gotowy. Kliknij aby odtwarzać.