Seweryn Blumsztajn, dziennikarz i opozycjonista wspomina, że już na jesieni 1989 roku cenzura w praktyce nie działała. - Siedzieli ci biedni cenzorzy w drukarni i nikt im nie zanosił tych kolumn tylko "Gazeta Wyborcza", bo my byliśmy tacy praworządni - mówi w radiowej Jedynce. Praca cenzorów to była wówczas fikcja, bo jak chcieli coś poprawić, to Gazeta się zgadzała, więc cenzorzy się wycofywali.
Blumsztajn przyznaje, że Gazeta miała wówczas wyjątkową pozycję i traktowało się ją, jak głos nowej solidarnościowej władzy. Obecnie jest zupełnie inaczej. Nie tylko Gazeta, ale też inne tytuły walczą o przetrwanie. - Teraz wszyscy piszą, tylko mało kto czyta - zauważa. Jego zdaniem, obecnie receptą na spadek czytelnictwa jest przede wszystkim jakość warsztatu dziennikarskiego.
Halina Bortnowska, publicystka, współzałożycielka Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka, przyznaje, że nie była wówczas pewna, czy wolność prasy będzie całkowita i czy długo będą cieszyć się swobodą. - Nie może być wolnego pisma w kraju, który wolny nie jest - zauważa. Nie była pewna nawet tego, czy przetrwa "Gazeta Wyborcza", która była w zasadzie przedwyborczym biuletynem informacyjnym (stąd jej nazwa). Dopiero wynik wyborów 4 czerwca upewnił publicystkę, że zmiany będą trwałe. A Gazeta stała się symbolem tych zmian. Bortnowska ma nadzieję, że obecnie internet da młodym szansę na dostęp do takiego dialogu, który był kiedyś żywiołem prasy drukowanej.
Jerzy Baczyński, redaktor naczelny tygodnika "Polityka", oddaje cześć "Gazecie Wyborczej", która - jego zdaniem - torowała nowy model prasy i mediów drukowanych. - "Gazeta Wyborcza" pełniła rolę lodołamacza, który przeprowadził polskie media do nowej rzeczywistości. Myśmy obserwowali, jak oni eksperymentują z nowymi formami dziennikarskimi, jak się pojawiają felietono-komentarze, tytuły. To ośmielało inne pisma - przyznaje publicysta.
Po wyborach redaktor uważał, że naturalnym konkurentem jego pisma będzie tygodnik "Mazowsze". Ale kiedy na skutek przemian właścicielskich pismo to dostało się w ręce Jarosława Kaczyńskiego, z tygodnikiem stało się coś złego, zaczął prezentować partyjną, wąską opcję i przestał być konkurencją. Oceniając obecny rynek prasy Baczyński żałuje, że część społeczeństwa nie odczuwa potrzeby kontaktu z uporządkowaną informacją. To - jego zdaniem - jest sytuacja niebezpieczna również dla demokracji.
Posłuchaj całej debaty o początkach wolności prasy, którą prowadziła Zuzanna Dąbrowska.
(ag)
Czwarta władza 25 lat po przemianach - Jedynka - polskieradio.pl