Czwarta władza 25 lat po przemianach

Data publikacji: 30.05.2014 20:17
Ostatnia aktualizacja: 03.06.2014 22:29
Ten tekst przeczytasz w 2 minuty
Tytułowa strona 1. wydania "Gazety Wyborczej" z 8 maja 1989 r.
Tytułowa strona 1. wydania "Gazety Wyborczej" z 8 maja 1989 r., Autor - archiwum

POSŁUCHAJ

Rynek mediów 25 lat po wyborach 4 czerwca (Popołudnie z radiową Jedynką)

Cenzura formalnie została zlikwidowana prawie rok po wyborach 4 czerwca ’89. Ale już wcześniej prasa zachłysnęła się wolnością słowa. Co z tej wolności i tego zapału zostało do dziś? Jak wygląda rynek prasy, a szerzej mówiąc mediów, ćwierć wieku po przemianach ustrojowych?

Seweryn Blumsztajn, dziennikarz i opozycjonista wspomina, że już na jesieni 1989 roku cenzura w praktyce nie działała. - Siedzieli ci biedni cenzorzy w drukarni i  nikt im nie zanosił tych kolumn tylko "Gazeta Wyborcza", bo my byliśmy tacy praworządni - mówi w radiowej Jedynce. Praca cenzorów to była wówczas fikcja, bo jak chcieli coś poprawić, to Gazeta się zgadzała, więc cenzorzy się wycofywali.
Blumsztajn przyznaje, że Gazeta miała wówczas wyjątkową pozycję i traktowało się ją, jak głos nowej solidarnościowej władzy. Obecnie jest zupełnie inaczej. Nie tylko Gazeta, ale też inne tytuły walczą o przetrwanie. - Teraz wszyscy piszą, tylko mało kto czyta - zauważa. Jego zdaniem, obecnie receptą na spadek czytelnictwa jest przede wszystkim jakość warsztatu dziennikarskiego.

Halina Bortnowska, publicystka, współzałożycielka Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka, przyznaje, że nie była wówczas pewna, czy wolność prasy będzie całkowita i czy długo będą cieszyć się swobodą. - Nie może być wolnego pisma w kraju, który wolny nie jest - zauważa. Nie była pewna nawet tego, czy przetrwa "Gazeta Wyborcza", która była w zasadzie przedwyborczym biuletynem informacyjnym (stąd jej nazwa). Dopiero wynik wyborów 4 czerwca upewnił publicystkę, że zmiany będą trwałe. A Gazeta stała się symbolem tych zmian. Bortnowska ma nadzieję, że obecnie internet da młodym szansę na dostęp do takiego dialogu, który był kiedyś żywiołem prasy drukowanej.

Jerzy Baczyński, redaktor naczelny tygodnika "Polityka", oddaje cześć "Gazecie Wyborczej", która - jego zdaniem - torowała nowy model prasy i mediów drukowanych. - "Gazeta Wyborcza" pełniła rolę lodołamacza, który przeprowadził polskie media do nowej rzeczywistości. Myśmy obserwowali, jak oni eksperymentują z nowymi formami dziennikarskimi, jak się pojawiają felietono-komentarze, tytuły. To ośmielało inne pisma - przyznaje publicysta.
Po wyborach redaktor uważał, że naturalnym konkurentem jego pisma będzie tygodnik "Mazowsze". Ale kiedy na skutek przemian właścicielskich pismo to dostało się w ręce Jarosława Kaczyńskiego, z tygodnikiem stało się coś złego, zaczął prezentować partyjną, wąską opcję i przestał być konkurencją. Oceniając obecny rynek prasy Baczyński żałuje, że część społeczeństwa nie odczuwa potrzeby kontaktu z uporządkowaną informacją. To - jego zdaniem - jest sytuacja niebezpieczna również dla demokracji.
Posłuchaj całej debaty o początkach wolności prasy, którą prowadziła  Zuzanna Dąbrowska.
(ag)

/
cover
Odtwarzacz jest gotowy. Kliknij aby odtwarzać.