Andrzej Halicki z PO mówi, że na dzisiaj było zaplanowane w parlamencie spotkanie z szefową unijnej dyplomacji Lady Ashton, ale z osób, które miały uczestniczyć w spotkaniu, pozostał tylko on.
Halicki wymienia, że nie będzie tragicznie zmarłej w katastrofie pod Smoleńskiem - ze strony Lewicy Jolanty Szymanek-Deresz, a prawicy Grażyny Gęsickiej. - Ich już nie będzie - mówi Halicki.
Odeszło wielu parlamentarzystów. - Mamy wielkie zobowiązania wobec nich, żeby budować Polskę silną i sprawną - dodaje.
*
Krzysztof Grzesiowski: Poseł Andrzej Halicki jest naszym gościem. Dzień dobry, panie pośle.
Andrzej Halicki: Dzień dobry.
K.G.: Pan był w środę w Katyniu na polskim cmentarzu wojskowym.
A.H.: No tak, z tymi samymi członkami załogi, ze stewardessami, które były takie wesołe i radosne i jakby ze zdjęcia załogi, bo najczęściej są to osoby bezimienne i nie znamy ich nazwisk, czasem znamy imiona, no to mam to przed oczami ten nasz lot i ten nasz powrót.
K.G.: Grzegorz Dolniak, Sebastian Karpiniuk, pana koledzy z Platformy.
A.H.: Tak, ale to nie (...) wszystkich...
K.G.: Nie możemy zapomnieć także o twórcy Platformy, chociaż...
A.H.: Maćku Płażyńskim, oczywiście...
K.G.: ...nie był członkiem partii.
A.H.: ...Pawle Rybickim, mój przyjaciel od dwudziestu paru lat, którego poznałem jako jednego z pierwszych gdańszczan, kiedy Krzysiek Wyszkowski wprowadzał mnie jako warszawiaka właśnie w te relacje z gdańszczanami, słynny autor 21 postulatów, pisał je osobiście na tych deskach, nie mogłem uwierzyć, że to właśnie on, taki skromny, który pytał mnie o jakieś opinie. Co ja, młody chłopak, mógłbym wtedy powiedzieć. To on mi powinien mówić, a on taki był... Ale też wczoraj, kiedy otworzyłem kalendarz, bo przecież na dzisiaj planowane wiele spotkań, między innymi odwołane, ale planowane wcześniej spotkanie z lady Ashton, która miała odwiedzić parlament, i uświadomiłem sobie, że z czteroosobowej delegacji poszczególnych klubów ja jestem sam. Nie ma Jolanty Szymanek–Deresz, miała reprezentować Lewicę, przewodnicząca Grażyna Gęsicka w imieniu Prawa i Sprawiedliwości, umawialiśmy się na to spotkanie na poniedziałek.
K.G.: Adam Bielan mówił kilka minut temu, że chciał zadzwonić do Zbigniewa Wassermanna, bo miał jakąś sprawę, coś chciał ustalić.
A.H.: No, to jest ta świadomość, która przychodzi do nas jak gdyby z każdą godziną. Jutro będzie posiedzenie, którego sobie nie wyobrażam...
K.G.: Właśnie, chciałem o to zapytać. Chyba nikt sobie nie wyobraża z tych gości dzisiejszych.
A.H.: Tak przerzedzone. Tam nie sposób będzie usiąść, wypełnić tego miejsca, nie wyobrażam sobie tego, jak to będzie wyglądało w najbliższych dniach, tygodniach.
Wiesław Molak: Nasi goście nie tylko nie wyobrażają sobie tego spotkania w sejmie, ale także boją się, lękają się tego spotkania. Obok puste miejsce...
A.H.: No tak, bo to dotyczy wszystkich i dotyczy bez względu na podział na opcje, na kluby, na urzędy. Przecież reprezentanci wielu urzędów... One jak gdyby funkcjonują dobrze, bo tutaj mechanizm w pewnym sensie nawet automatyczny wypełnia regulaminy, ustawy, reguły. Są pierwsi zastępcy, są pełniący obowiązki, oczywiście państwo polskie funkcjonuje, parlament też funkcjonować będzie, będą instytucje zarządzane w sposób sprawny, ale ten ogrom tragedii, ta ilość osób, która przecież tyle wnosiła na co dzień w naszych relacjach, myśmy się mogli spierać, kłócić, czasem nawet mało elegancko, ale to była pewna wartość, której się nie da tak łatwo odtworzyć. I myślę sobie, że mamy wielkie zobowiązanie wobec nich, żeby budować tę Polskę z takim poczuciem właśnie tego zobowiązania, że ma być sprawna, silna, ale też lepsza.
I zresztą jeden z pierwszych telefonów, które dostałem, to był telefon od Konstantina Kosaczowa 9.30, znalazł moją prywatną komórkę od kogoś, umówiliśmy się, że w przyszłym tygodniu przyjadę do Moskwy, żeby przygotować to nasze wspólne posiedzenie komisji planowane, od wielu miesięcy dyskutowane, w listach, pisaliśmy do siebie formalnie, bez... czasem można powiedzieć trochę negocjując punkty widzenia. I kiedy on zapytał, co możemy zrobić, to wydaje mi się, że możemy zrobić jedno: zrobić to dużo szybciej i dużo... w innej atmosferze oczywiście, ale tak, by ta przeszłość nie była kłopotem dla przyszłości. I to jest ta terapia szokowa, którą chyba wszyscy przeżywamy w tej chwili.
(J.M.)
Nie będzie spotkania z Lady Ashton - Jedynka - polskieradio.pl