Gościem Sygnałów Dnia był Tadeusz Fiszbak - człowiek, który 30 lat temu sprawował funkcję pierwszego sekretarza KW w Gdańsku.
Zdecydował się przeciwstawić ówczesnej władzy stanąć po stronie robotników, ponieważ wadzę traktuje jak służbę.
Jak przyznał na antenie radiowej Jedynki nie do końca zdawał sobie sprawę z tego, co może się wydarzyć. Stwierdził, że jego wyobraźnia nie ogarniała faktu, że zbliża się początek końca. - Identyfikowałem się z załogami strajkującymi w przedmiocie spraw, które ich dotyczyły w miejscu pracy i zamieszkania. My wcześniej jako władze wojewódzkie i administracyjne przedłożyliśmy Warszawie dokument o stanie gospodarki województwa gdańskiego, gdzie zasygnalizowaliśmy owe dysproporcje oraz, że to jest bardzo poważna sytuacja, że grozi przerwami w pracy, protestem i tak się stało - opowiadał na antenie Jedynki Fiszbach.
Rozumiał sytuację w jakiej znajdowali się się wówczas robotnicy, ponieważ sam doświadczył biedy - W czasie okupacji dobrodziejstwem było, aby stać rodzinę było na chleb ze smalcem - wyznał. Doceniał trud pracy robotnika, który tworzył dobra materialne, ale zdaniem Fiszbacha nie chodziło tylko o to - Chleb był określeniem ogólnym, bo chleb to praca, to godna zapłata za uczciwa prace, to warunki życia i mieszkania, to jest nasz chleb powszedni - tłumaczył.
Tadeusz Fiszbach stwierdził, że nie mógł być nie uczciwy, a ludzi pracy traktował serio - Obce mi były gry, zaniechania, zamiary, czy jakieś obiegowe kształtowanie decyzji politycznych, my byliśmy osadzeni w gdańskiej, konkretnej rzeczywistości, która była bardzo wrażliwa na tle prawdy i pamięci o przeszłości.
Gość Sygnałów Dnia w rozmowie wrócił do wydarzeń z grudnia 1970 roku - To była bolesna, niezabliźniona rana i dlatego robiliśmy wszystko, aby nie doszło ponownie do tak tragicznych następstw, do których mogło dojść - tłumaczył Fiszbach.
(mb)
Władza to służba - Jedynka - polskieradio.pl